[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]
budynku jak wszystkie inne tutaj, nim skorpiony postanowiĹy jej uĹźywaÄ. Mimo
to jakoĹ udaje jej siÄ utrzymaÄ na wodzie co jest doĹÄ zaskakujÄ
ce. Nadal ma
jeszcze wymalowane na niebiesko sĹowa Wycieczki na Alcatraz kapitana Jake a'
choÄ teraz bardziej przypomina to sĹowa Nasze Alcatraz
Silnik odpala i zostajemy potraktowani ciemnÄ
smugÄ
spalin. SmrĂłd
benzyny natychmiast zanieczyszcza powietrze. Ludzki parobek musi jÄ
prowadziÄ.
Tak jakby mam nadziejÄ ,Ĺźe nie jest to kapitan Jake.
TĹoczymy siÄ i jesteĹmy pchani w kierunku Ĺodzi. Skorpiony uwalniajÄ
nas z
sieci. OczywiĹcie nie mamy dokÄ
d uciekaÄ, nie jeĹli chcemy poĹźyÄ chociaĹź chwilÄ
dĹuĹźej.
Kiedy zaganiajÄ
pierwszych schwytanych, udaje mi siÄ zbliĹźyÄ do mamy i
Clary. Mama podaje mi misia tak jakby go dla mnie pilnowaĹa. Wsuwam go na
miecz, przebierajÄ
c po raz kolejny. Mam dzikÄ
nadziejÄ ,Ĺźe mi go nie zabiorÄ
i
bÄdÄ mogĹa jakoĹ go uĹźyÄ by wyciÄ
gnÄ
Ä nas z tego baĹaganu.
Moje nadzieje rozwiewajÄ
siÄ gdy widzÄ ,Ĺźe na pokĹadzie odbierano jeĹcom
broĹ. CaĹkiem spora jej kupka piÄtrzy siÄ przy trapie. Siekiery, kije bejsbolowe
maczety, noĹźe a nawet kilka sztuk broni palnej.
Nadal miaĹabym nadziejÄ jeĹli na kupce byĹaby tylko broĹ, ale widzÄ tam teĹź
torebki, plecaki, lalki i tak, nawet wypchane zwierzÄta.
Ludzie z ponurymi wyrazami twarzy zajmujÄ
siÄ tÄ
rozbiĂłrkÄ
. Nie mĂłwiÄ
i
nie patrzÄ
nikomu w oczy. Po prostu ĹapiÄ
to co wydaje siÄ zbÄdne na danym
wiÄzniu i rzucajÄ
na kupÄ.
GĹaszczÄ swojego misia, zastanawiajÄ
c siÄ czy to moja najlepsza szansa na
ucieczkÄ. Nawet gdyby nie udaĹo mi siÄ uciec byÄ moĹźe zrobiĹabym na tyle duĹźo
zamieszania ,Ĺźe mama i Clara miaĹyby szansÄ.
Mamy tylko to krĂłtkie okienko, gdy jeszcze mam swĂłj miecz i nadal nie
jesteĹmy na Ĺodzi ale juĹź nie w sieci. StrzaĹ z broni rozlega siÄ tak blisko ,Ĺźe
wszyscy siÄ pochylamy.
MÄĹźczyzna ktĂłry najwyrazniej nie chce siÄ z niÄ
rozstaÄ, mierzy teraz w
jednÄ
z kobiet straĹźniczek ktĂłra wykrwawia siÄ na trapie. W sekundzie zostaje
otoczony przez skorpiony z ĹźÄ
dĹami w gotowoĹci. Ich kĹy sÄ
tak blisko jego
twarzy, Ĺźe jestem pewna iĹź czuje ich oddech. DrĹźy tak bardzo ,Ĺźe upuszcza broĹ i
moczy spodnie.
Skorpiony jednak nie atakujÄ
strzelca jakby na coĹ czekaĹy.
Masz, wez jej nóş. mówi kolejna ludzka straşniczka. Jej twarz jej
wykrzywiona Ĺźalem a oczy sÄ
na wpóŠmartwe z przeraĹźenia i szoku. AapiÄ nóş z
dĹoni wiÄznia i podaje go strzelcowi.
A teraz rzuÄ go na tamta kupÄ.
RamiÄ strzelca szarpiÄ nóş i rzuca go na stos. WyglÄ
da na tak
przeraĹźonego ,Ĺźe pewnie nawet przez chwilÄ nie rozwaĹźaĹ dzgniÄcia nim jednego
ze skorpionĂłw.
Skorpiony syczÄ
i cofajÄ
siÄ, przesuwajÄ
c z powrotem na swoje miejsca.
Wszyscy jesteĹmy tak pogrÄ
Ĺźeni w tym dramacie ,Ĺźe nikt nie wykorzystaĹ
zamieszania do ucieczki. Tyle jeĹli chodzi o umoĹźliwienie ucieczki mamie i
Clarze. Strzelec zastÄpuje teraz kobietÄ ktĂłrÄ
zastrzeliĹ i zabiera przedmioty innym
wiÄzniom. Nie patrzy na nikogo i nie odzywa siÄ ani sĹowem. JednakĹźe od czasu
do czasu zerka na kobietÄ ktĂłrÄ
zastrzeliĹ i ktĂłra umiera u jego stĂłp.
Po tym nie dochodzi juĹź do Ĺźadnych incydentĂłw i kaĹźdy lÄ
duje na Ĺodzi.
Gdy jeden z straĹźnikĂłw siÄga po mĂłj schowany w misiu miecz zmuszam siÄ
by odpiÄ
Ä go i sama umieszczam na stercie. Potrzeba mi do tego caĹej siĹy woli,
poniewaĹź czÄĹÄ mnie chce go wyszarpaÄ z pochwy i ciÄ
Ä kilka skorpionĂłw. Ale
jest tu ich z dwadzieĹcia a moĹźe nawet trzydzieĹci.
Chowam go w stosie na tyle na ile mogÄ. KtoĹ i tak w koĹcu go znajdzie, co
stanie siÄ potem mogÄ tylko zgadywaÄ.
Mama i Clara ciÄ
gnÄ
mnie ze sobÄ
. Chyba wyglÄ
dam tak jakbym naprawdÄ
nie chciaĹa go zostawiÄ. Zerkam jeszcze na niego raz po raz, zakopanego w stertÄ
borni i toreb i nie mogÄ nic na to poradziÄ ale myĹlÄ ,Ĺźe mogÄ juĹź nigdy wiÄcej nie
zobaczyÄ ani Raffe'a ani jego miecza.
TuĹź za mnÄ
kobieta ktĂłra w koĹcu dociera do ukochanego Ĺka cicho.
34
Woda rozbija siÄ o burty Ĺodzi, koĹyszÄ
cej siÄ na boki. Zostajemy upchniÄci
na jej pokĹadzie i po chwili pĹyniemy juĹź przez ciemne wody.
Alcatraz przez caĹy czas cieszy siÄ legendÄ
wiezienia z ktĂłrego nie moĹźna
uciec. JuĹź same ĹwiatĹa dochodzÄ
ce z wyspy sprawiajÄ
,Ĺźe mam ochotÄ uciekaÄ.
MyĹlÄ o tym by wskoczyÄ do wody razem z mamÄ
i ClarÄ
, i zaryzykowaÄ ale inni
mnie uprzedzajÄ
.
To ta para, Brian i Lisa, ci ktĂłrych rozdzieliĹa sieÄ. Serce mi wali z
nadziejÄ
,Ĺźe im siÄ uda. Nie jesteĹmy aĹź tak daleko, wiÄc moĹźe dopĹynÄ
do brzegu,
no chyba ,Ĺźe wczeĹniej zamarznÄ
.
Ale skorpiony sÄ
szybsze. Tak szybkie ,Ĺźe trzy z nich wbijajÄ
ĹźÄ
dĹa gdy
tylko ich ofiary zrywajÄ
siÄ z miejsca. ChociaĹź ich nie goniÄ
. PozwalajÄ
im
dokonaÄ swojego wyboru. Wiem ,Ĺźe paraliĹź wymaga trochÄ czasu, ale wiem teĹź
,Ĺźe niewyobraĹźalny bĂłl i sztywnoĹÄ ciaĹa rozpoczyna siÄ prawie natychmiast. Gdy
para dociera na skraj Ĺodzi, nogi odmawiajÄ
im juĹź posĹuszeĹstwa.
Skok w tej sytuacji byĹby samobĂłjstwem. SparaliĹźuje ich na dĹugo przed
tym tym nim osiÄ
gnÄ
brzeg. Ale ich drugÄ
opcjÄ
jest pozostanie na Ĺodzi, gdzie
bÄdÄ
bezwĹadni i pozostawieni na ĹaskÄ skorpionĂłw.
CiÄĹźka sprawa. NaprawdÄ mi ich szkoda. Nie wiem co wybraĹabym na ich
miejscu. Oni decydujÄ
siÄ zostaÄ. Brian opiera siÄ o reling, tak jakby chciaĹ
skoczyÄ ale nie miaĹ juĹź siĹ by to zrobiÄ. Lisa kĹadzie siÄ na pokĹadzie obok niego.
Rozumiem to. Teraz kaĹźdy kto Ĺźyje jest ocalaĹym. Zrobili co musieli by
dotrzeÄ tak daleko, i nic nie mogÄ
poradziÄ na to ,Ĺźe chcÄ
dalej prĂłbowaÄ. Brian
zeĹlizgujÄ siÄ i kĹadzie obok Lisy, jego miÄĹnie drgajÄ
gdy traci nad nimi kontrolÄ.
Skorpiony w wiÄkszoĹci ich ignorujÄ
, wydajÄ
siÄ znudzone tym wszystkim,
niektĂłre zrywajÄ
siÄ do lotu a niektĂłre dopiero nadlatujÄ
i lÄ
dujÄ
na pokĹadzie.
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]