[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]
a przy okazji zgniĂłtĹ kapsuĹkÄ. WchodzÄ
c do baraku krzyknÄ
Ĺ do telefonisty, Ĺźe czeka na
waĹźny telefon z Berlina. W pokoju narad o wymiarach szeĹÄ na czternaĹcie metrĂłw Ĺrodek
zajmowaĹ ciÄĹźki stĂłĹ. Von Stauffenberg postawiĹ teczkÄ jak najbliĹźej Hitlera i wyszedĹ pod
pozorem, Ĺźe musi zadzwoniÄ do Berlina. Natychmiast poszedĹ do biura Fellgiebla. Heinz
Brandt, zastÄpca szefa dziaĹu operacyjnego, chciaĹ bliĹźej przyjrzeÄ siÄ jakiejĹ mapie i
przestawiĹ pÄkatÄ
teczkÄ von Stauffenberga na drugÄ
stronÄ ogromnego wspornika
podpierajÄ
cego blat. OdgrodziĹ w ten sposĂłb Ĺadunek od Hitlera.
Von Stauffenberg zapaliĹ papierosa i czekaĹ na wybuch. Eksplozja nastÄ
piĹa o godzinie
12.42. Zamachowiec przekonany, Ĺźe Hitler zginÄ
Ĺ wskoczyĹ do samochodu i kazaĹ siÄ wiezÄ
na lotnisko. MijaĹ posterunki SS stwierdzajÄ
c, Ĺźe ma pozwolenie na wyjazd wydane przez
szefa ochrony kwatery.
Barak narad rozpadĹ siÄ prawie caĹkowicie. Hitler jednak przeĹźyĹ i miaĹ jedynie rannÄ
rÄkÄ, popalone spodnie i byĹ lekko ogĹuszony.
- Gdzie w chwili zamachu byĹ Below, ten adiutant Hitlera? - nagle zapytaĹa Zosia.
- Oj, masz nosa. Below staĹ przy oknie, w najdalszym kÄ
cie pomieszczenia, jak
najdalej od bomby. Razem z nim stali dwaj oficerowie SS. MogĹoby to ĹwiadczyÄ o tym, Ĺźe
wiedzieli, gdzie von Stauffenberg podĹoĹźy bombÄ. MoĹźe to byÄ tylko nasz domysĹ i to bardzo
fantazyjny.
- A co z puczem? - pytaĹ Jacek.
- Wojsko wkroczyĹo na ulice stolicy, a takĹźe francuskich miast, gdzie rozpoczÄto
nawet aresztowania czĹonkĂłw NSDAP. Spiskowcy mieli szansÄ przejÄ
Ä wĹadzÄ. Jednak wieĹÄ
o tym, Ĺźe Hitler Ĺźyje spowodowaĹa niezdecydowanie. Takiej okolicznoĹci nie przewidzieli i
nie byli na niÄ
przygotowani. O wieczorze i popoĹudniu 20 lipca moĹźna by nakrÄciÄ
wspaniaĹy film, z doskonaĹymi rolami dla dobrych aktorĂłw. Oficerowie przyzywali tego dnia
rozterki i zadawali sobie pytanie, czy brnÄ
Ä dalej. WĹaĹnie te dyskusje wykorzystali naziĹci,
Ĺźeby odzyskaÄ wĹadzÄ. W nocy Hitler wygĹosiĹ radiowe przemĂłwienie do narodu, w ktĂłrym
swoje ocalenie uznaĹ za zrzÄ
dzenie opatrznoĹci. Tej samej nocy von Stauffenberg, Haeften,
Olbricht i jeszcze jeden spiskowiec zostali rozstrzelani na mocy wyroku sÄ
du doraznego. To
co potem siÄ dziaĹo w Niemczech moĹźna nazwaÄ polowaniem na czarownice. Znanym
generaĹom pozwolono popeĹniÄ samobĂłjstwo. W takiej sytuacji znalazĹ siÄ Rommel, ktĂłrego
Ĺźonie, na uroczystym pogrzebie, Hitler skĹadaĹ kondolencje.
- No dobra. MĂłwi siÄ jednak, Ĺźe ten zamach Niemcy chcÄ
wykorzystaÄ do wybielenia
siebie - powiedziaĹ Sarmata. - ChcÄ
w ten sposĂłb pokazaÄ, Ĺźe nie wszyscy byli nazistami.
- MyĹlÄ, Ĺźe niezaleĹźnie od pobudek, jakie kierowaĹy spiskowcami, naleĹźy im siÄ
podziw - stwierdziĹ Olbrzym. - Nie wiem, czy kaĹźdy miaĹby w sobie doĹÄ odwagi, Ĺźeby
zorganizowaÄ taki zamach.
Na koniec mojej opowieĹci przyjechaĹ do nas komisarz Drezyna.
- Przepraszam, Ĺźe przeszkadzam, ale chciaĹbym wam serdecznie podziÄkowaÄ za
pomoc - odezwaĹ siÄ. - A z panami PawĹem i MichaĹem chciaĹbym oddzielnie porozmawiaÄ.
OdeszliĹmy na bok nieco zaintrygowani.
- KtĂłry z panĂłw jest wĹaĹcicielem pistoletu maszynowego produkcji niemieckiej
okreĹlanego symbolem MP-40, a bliĹźej schmeisserem? - zapytaĹ wprost.
PopatrzyliĹmy na siebie zdziwieni.
- Aha, bo widzicie wtedy w nocy ktoĹ wywaliĹ serie w powietrze. Moi chĹopcy
przeszukali teren i kilkanaĹcie metrĂłw od waszej kryjĂłwki znalezli Ĺuski od tej broni. Ciekaw
jestem, kto w naszej okolicy ma taki ciekawy zabytek.
- Pewnie dziadek, duch i straĹźnik w jednej osobie - powiedziaĹem i opowiedziaĹem
komisarzowi historiÄ naszego spotkania z tajemniczym dziadkiem.
- Ja mam wierzyÄ w takie bajki? - rzekĹ Drezyna z niedowierzaniem.
WzruszyliĹmy ramionami. Komisarz odszedĹ jakby trochÄ obraĹźony.
WrĂłciliĹmy do reszty i powiedzieliĹmy o znalezisku policji. Wszyscy byli rĂłwnie
zdumieni jak my.
- Bierzmy siÄ do roboty - Sarmata przerwaĹ ogĂłlne milczenie. - Otóş mĂłj plan jest
taki. Trzeba pĂłjĹÄ w tamto miejsce, gdzie wskazywaĹ PaweĹ i odegraÄ scenÄ. Dwie osoby
bÄdÄ
udawaÄ tych ukrywajÄ
cych skrzyniÄ, reszta wartownikĂłw. Potem jedna osoba w
tajemnicy sprĂłbuje zabraÄ dokumenty i ukryÄ je trochÄ dalej.
Nie sÄ
dziĹem, Ĺźe ta gra moĹźe przynieĹÄ jakiĹ skutek, ale sam nie miaĹem lepszego
pomysĹu.
Natychmiast harcerze drogÄ
losowania podzielili role. PoszliĹmy w pobliĹźe kwater
oficerskich. Wszystkie rogi barakĂłw zostaĹy oznaczone palikami z chorÄ
giewkami z bibuĹy.
Zosia i Jacek, szczÄĹliwi, bo to oni mieli odegraÄ role oficerĂłw ukrywajÄ
cych dokumenty,
zaczÄli krÄ
ĹźyÄ po lesie. Co rusz jakiĹ harcerz, ktĂłry byĹ wartownikiem albo innym oficerem,
krzyczaĹ: WidzÄ was .
Dziennikarka przyglÄ
daĹa siÄ naszej zabawie z rozbawieniem. LeĹnik wzruszyĹ
ramionami i wrĂłciĹ do obozu. Olbrzym siedziaĹ na pieĹku, a potem zaczÄ
Ĺ wszystko
fotografowaÄ.
W koĹcu Zosia i Jacek znalezli odpowiednie miejsce. Wszyscy tam pobiegli. WidaÄ,
Ĺźe rosĹo tam kiedyĹ olbrzymie drzewo, a teraz zostaĹ tylko ogromny lej po jego korzeniach.
Harcerze zaczÄli noĹźami sprawdzaÄ Ĺciany doĹu. Po dwĂłch minutach grzebania druh Plucha
wykopaĹ maĹe metalowe pudeĹko. To byĹa papieroĹnica. W Ĺrodku leĹźaĹa jakaĹ kartka papieru
zĹoĹźona we czworo.
Serca nam szybciej zabiĹy. Delikatnie rozkĹadaliĹmy papier. Niestety prawie wszystko
byĹo rozmyte. Dziennikarka pierwsza zaczÄĹa siÄ ĹmiaÄ.
- To list miĹosny podpisany przez jakÄ
Ĺ HelgÄ - ĹmiaĹa siÄ.
PatrzyĹem na lej i myĹlaĹem, Ĺźe byÄ moĹźe to tutaj byĹo to, czego szukaliĹmy.
Druh Plucha, ktĂłry zostaĹ Belowem, dĹugo zastanawiaĹ siÄ, w ktĂłrÄ
pĂłjĹÄ stronÄ.
Potem spojrzaĹ na trzymanÄ
przeze mnie mapÄ kwatery i poszedĹ w stronÄ torĂłw. SzedĹ w
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]