[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ze wirując zamienił się w kulę, która uniosła się w powietrze i pomknęła do przodu
Zrozumiała, ze musi za nią iść
Wszystkie mięśnie bolały ją ze zmęczenia, była tak głodna, ze żołądek skurczył się jak
pięść. Szła jednak dalej, posłuszna obcej woli
Kula kluczyła między coraz liczniejszymi skupiskami głazów Nieprzerwanie słała fale
ciepła w stronę dziewczyny, by utrzymać ją na nogach W oddali zamajaczyły ciemne skały.
A wtedy
Opalizująca sfera znowu zaczęła wirować, snując w powietrzu ledwie widoczne pasmo ze
szkła, przezroczystego lodu lub z jakiejś innej, nieznanej substancji Pasmo rozszerzyło się,
skierowało ukośnie w górę Mieniło się wszystkimi barwami tęczy jak kula, która je zrodziła
Chodz'
Auda stawiła opór Daremnie Smagnął ją niewidzialny bicz i musiała postawić stopę na
prawie niewidocznej ścieżce Ze zmęczenia i strachu wszystkie mięśnie j ej ciała napięły się
niczym cięciwa łuku Tęczowa dróżka unosiła ją tak lekko jak liść porwany wiatrem. Stała
nieruchomo, cała obolała, bojąc się, ze straci równowagę i spadnie na skały, które malały w
dole Pózniej zdała sobie sprawę, ze choć nie dzwiga kajdan, jest uwięziona w przezroczystej
klatce
Znowu dostała zawrotów głowy Zamknęła oczy, a zaraz potem szybko je otwarła Musi
śledzić wszystkie zmiany zachodzące w tym nieprawdopodobnym środku transportu
Ośnieżone szczyty górowały nad dziwacznym pojazdem, choć szybował wysoko nad
ziemią Audzie wydało się, ze turnie zwracają ku mej brzydkie, zniszczone wiatrem oblicza i
śmieją się złośliwie, gdy je mija Zebrała resztki sił i zapytała
Dokąd ? Nie wykrztusiła ani słowa więcej, gdyż nieznana siła sparaliżowała teraz
nawet jej język Patrzyła, jak wiatr unosi tumany śniegu na zboczach gór, ale ani razu nie
dotarł do mej lodowy podmuch, nawet wtedy, gdy przeleciała przez lokalną zamieć
Tak, ta niewiasta z innego świata władała wielką Mocą Zwiecące pasmo, wraz z przykutą
doń Sulkarką, okrążyło jeszcze jedną skalną wieżyczkę Kieruje się prosto w zbocze góry,
pomyślała bezsilnie dziewczyna, oczami wyobrazni widząc, jak jej ciało rozbija się o
kamienną ścianę
Nie, tam był jakiś otwór! Opalizująca kula, pociągając za sobą klatkę z więzniarką,
poleciała w tamtą stronę Przemknęły pod łukiem śnieżnego mostu, a potem nad oblodzonym
płaskowyżem, na którym stał
Auda była tak wyczerpana ciężkimi przejściami, ze me chciała uwierzyć w to, co teraz
miała przed sobą Lecz choć mrugała oczami przez kilka chwil, mówiąc sobie stanowczo w
duchu, ze me ulegnie żadnej iluzji, zamek me zniknął A kula łagodnym łukiem spłynęła ku
niemu w dół
Młoda Sulkarką widziała kiedyś Miasto Es, najstarsze i największe dzieło rąk ludzkich,
zbudowane przy udziale Wielkich Adeptów i Adeptek na wschodnim kontynencie Chodziła
uliczkami wszystkich większych portów Kramy Dolin Ale ta budów la przekraczała wszelkie
wyobrażenie
Stworzono ją z takiej samej dziwacznej substancji jak gadający stożek, lecz mieniła się
jeszcze jaskrawszymi kolorami Przejrzyste jak lód lub szkło wieże strzelały ku niebu. I, co
najbardziej zdziwiło dziewczynę, w samym sercu skutej lodem, jałowej krainy zewnętrzne
mury twierdzy otaczał żywy, zielony kobierzec. Młoda sulkarka dostrzegła przelotnie
różnobarwne kwiaty odcinające się od niskich roślin.
Kula, która ją tutaj przetransportowała, mknęła tuż nad ziemią w stronę zamku. Im
bardziej Auda zbliżała się do niezwykłego pałacu, tym więcej różnic zauważała, gdy
porównywała go w myśli ze znanymi sobie budowlami. Brzegi dachu wyginały się hakiem w
górę. W niewielkich odstępach tkwiły tam jakieś dziwne postacie, które dziewczyna
początkowo uznała za magicznych strażników. Potem jednak zorientowała się, że nie są to
posągi potworów, lecz istot człekokształtnych. Na ich twarzach malowały się smutek i
rozpacz.
Tylko jedna bardzo duża rzezba nie miała takiej żałosnej miny. Była to głowa kobiety o
rozpuszczonych włosach, unoszących się w powietrzu, jakby więziły sam wiatr. Ale czy ta
niewiasta należała do rodzaju ludzkiego?
Miała wysokie, szerokie czoło; krzaczaste brwi ocieniały oczy. Twarz zwężała się ku
dołowi; usta były małe, podbródek spiczasty, nos niski, prawie spłaszczony, o szerokich
nozdrzach. Kiedy Auda wpatrzyła się w to dziwne oblicze, w głęboko osadzonych oczach
zabłysły na chwilę pomarańczowe iskierki. Pózniej Sulkarka została wciągnięta do bramy.
Natychmiast otoczyła ją ciepła fala, silniejsza niż ta, którą słała ku niej magiczna kula. Nie
przeleciały przez dziedziniec, lecz natychmiast znalazły się w wielkiej sali.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]