[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stała ładna młoda Meksykanka, polerując brązową wizytówkę na drzwiach.
 Pan Czarny Orzeł jest w domu?  zapytał Jim.
 Nie, señor. Ale znajdzie go pan w Cafe del Rey.
 Widziała go dziś pani?
 Pewnie. Nie był dzisiaj w pracy. Powiedział, że kręcą sceny bez niego.
 W jakim był nastroju?
 Que?
 Był szczęśliwy, wesoły, nucił sobie pod nosem? A może był smutny
i przygnębiony?
 Był bardzo nerwowy.
 Nerwowy? Krzyczał na panią?
 Nie, ale wyglądał, jakby na coś czekał. Kiedy dzwonił telefon, natychmiast pędził
go odebrać.
 Dziękuję, bardzo mi pani pomogła  powiedział Jim.
Wrócił do samochodu i pojechał w stronę oceanu. Do zachodu brakowało jeszcze
godziny, ulice skąpane były w pomarańczowym blasku. Skręcił w Admiralty Way
i skierował się ku zatoce. Ciepłe morskie powietrze dmuchało mu we włosy. Gdyby tak
bardzo się nie martwił, mógłby uznać, że wieczór jest wspaniały.
Henry ego Czarnego Orła znalazł przy kawiarnianym barze, gdzie samotni klienci
mogą zjeść w spokoju spoglądając na tańczące na kotwicy jachty. Aktor był w połowie
steku z sałatką z kopru i popijał czerwone wino z pękatego kieliszka. Jim wsunął się na
wolny stołek obok niego.
 Jak tam stek, panie Czarny Orzeł? Wystarczająco krwisty jak na pańskie potrzeby?
A może wolałby pan całopalną ofiarę?
Henry Czarny Orzeł podskoczył jak oparzony, wytrzeszczając w przerażeniu oczy.
 Och, przepraszam  powiedział Jim.  Czyżbym pana wystraszył?
 Co pan tu robi?  zapytał Henry Czarny Orzeł, a potem rozejrzał się po zatłoczonej
knajpce, jakby kogoś szukał.  I gdzie jest Catherine?
 Chce pan wiedzieć, co tu robię?  powtórzył Jim.  Zamierzam wyrównać pewien
rachunek& A co do Catherine, zadanie wykonane, przynajmniej w znacznym stopniu.
Udało mi się dostarczyć ją do osiedla przyczep w Fort Defiance i przekazać ją w ręce
przyszłego małżonka, tak jak przewidywał pański plan, prawda? Kłopot w tym, że potem
zrobiło się trochę nieporządku.
 Nieporządku& ? O czym pan mówi?
 Czyżby pański przyjaciel John Trzy Imiona nie zadzwonił do pana z radosną
informacją? Cóż, nie za bardzo mnie to dziwi. W tej chwili John Trzy Imiona zapewne
wygląda dokładnie tak, jak ten stek w pańskim żołądku.
 John Trzy Imiona nie żyje?
 Zgadza się. Jak również Susan Randall, która pojechała ze mną, by pomóc mi
opiekować się pańską córką.
 A pańscy uczniowie?
 Och, Bóg zapłać za pamięć. Są w doskonałej formie, choć nie dzięki panu,
Niedzwiedziej Pannie czy Pierwszemu, Który Użył Słów Mocy.
Henry Czarny Orzeł odsunął talerz.
 Nie miałem wyboru  powiedział.  Gdybym nie odesłał Catherine do Coyote,
dalej by zabijała. Co miałem robić?
 Odesłanie Catherine do Coyote to jedno, ale poświęcenie najzupełniej niewinnej
kobiety i gotowość złożenia w ofierze dwojga niewinnych młodych ludzi tylko po to, by
wydostać z więzienia synów, to zupełnie inna sprawa.
 To nie był jedyny powód, panie Rook. Coyote wiedział, jak bardzo zależało panu
na tamtej kobiecie i ile znaczyli dla pana ci uczniowie. Chciał pokazać panu, że jeśli
kiedykolwiek ośmieli się pan mu sprzeciwić albo spróbuje odebrać mu Catherine, będzie
pan skończony.
 Więc nie zamierzał mnie zabić?
 Cóż, to zależy od pańskiej definicji śmierci, panie Rook. Zabiłby wszystkich,
których pan kocha, i zniszczył wszystko, co jest panu drogie. Uśmierciłby pana za życia.
 Ale za co? Co ja mu zrobiłem?
 Jest pan biały, panie Rook, a to wystarczający powód. Poza tym wie, że posiada
pan dar widzenia. Musiał to wykryć, gdy tylko zbliżył się pan do Catherine. Jego krew
płynie w jej żyłach, proszę o tym nie zapominać.
 I co?
Henry Czarny Orzeł opuścił na ułamek sekundy oczy, a potem spojrzał na Jima.
 I trochę się pana boi  powiedział.
 Co ja mu mogę zrobić, skoro on dysponuje magią, mogącą zamienić pańską córkę
w bestiÄ™?
 Ale pamięta, co biali zrobili z pozostałymi duchami, panie Rook. Jest teraz sam.
Może określenie  boi się jest rzeczywiście lekką przesadą, ale z pewnością pana nie
lekceważy. Sądzi, że jest pan w kontakcie z duchami białych ludzi, i nie zamierza
ryzykować obrażenia demona, który mógłby okazać się silniejszy od niego.
Jim patrzył na niego przez chwilę, a potem zapytał:
 Co teraz pan zamierza?
 A co mi pozostało? Przejrzał mnie pan i nie potrafię panu nawet powiedzieć, jak
bardzo wstydzę się tego, co zrobiłem. Do końca życia prześladować mnie będzie śmierć
pańskiej kobiety i śmierć moich synów, jeżeli sąd uzna ich za winnych. Gdybym
wiedział, jakie konsekwencje będzie miała moja umowa z Coyote, którą z nim zawarłem,
kiedy moja żona się rozchorowała, wolałbym nic nie robić i pozwolić jej umrzeć.
 Być może przejrzałem pana, ale nie pociągnie to za sobą żadnych konsekwencji 
odparł Jim.  Nie złamał pan żadnego prawa, oprócz praw ludzkiej przyzwoitości.
 Bardzo mi wstyd z tego powodu  powiedział Henry Czarny Orzeł.
 Cóż, może nie będzie się pan aż tak wstydzić, jeśli pomoże mi pan odzyskać
pańską córkę. Tyle chyba jesteśmy jej winni, prawda?
 To niemożliwe. Coyote stale będzie przemieniał ją w Niedzwiedzią Pannę i za
każdym razem potwór będzie potężniejszy, a transformacja będzie trwać dłużej. W końcu
na zawsze zmieni się w potwora, co noc wędrującego po rezerwacie w poszukiwaniu
ofiar. Może pan sobie wyobrazić podobny koszmar? A każde kolejne zabójstwo znowu
spadnie na moje sumienie. Ale jeśli zostawimy ją w spokoju, panie Rook. Coyote
zdejmie z niej klątwę i będzie ją dobrze traktować, a wszyscy mieszkańcy rezerwatu
odnosić się będą do niej z wielkim szacunkiem.
 Panie Czarny Orzeł, Catherine nie takiego życia pragnęła. Powinniśmy spróbować
wyrwać ją stamtąd. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •