X
ďťż

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

townie, że z impetem upadli na łóżko. Jednak ani na chwilę
nie oderwali się od siebie. Wciąż trwali w gorącym pocałun­
ku. Objęli się mocno, z całych sił. Jake z wolna odzyskiwał kon­
trolę nad sytuacją. A Debbie stawała mu się powolną, czując
z radością, Ĺźe znalazła się rękach prawdziwego mistrza. Podnie­
cenie narastało w niej, gdy coraz mocniej całował jej spragnione
usta.
Wtedy, pierwszego dnia, również ją całował. Lecz to było
coś innego. Cynicznie brał, co mu dawała, z pełną dla niej po­
gardą. Tym razem natomiast był z nią, z Debbie Harker, z kobie­
tą, która doprowadzała go do szaleństwa, lecz której nie był
w stanie wyrzucić ze swego serca. Pragnął uwieść ją i być przez
nią uwiedziony, poniewaĹź nikt inny nie był w stanie tego do­
konać.
Powoli odpinał guziki bluzki, oswobodzając nagie piersi De­
bbie. Były jędrne i obfite. Sutki sterczały dumnie, obiecując
ziszczenie się ich marzeń. Było jasne, Ĺźe od początku oboje pło­
nęli pożądaniem. Niepotrzebne były prośby, warunki czy przy­
zwolenia. Tylko jedno słowo: tak.
Nigdy nie powiedział jej, że jest piękna. Właściwie dlaczego?
Wszystko potoczyło się tak szybko. A poza tym i tak od początku
czytała w jego oczach to, czego nie wypowiedziały usta. A teraz
mĂłwił to, bez słów, jego język, ktĂłrym pieścił jej fantastycz­
ne piersi. Westchnęła cicho. To było wspaniałe. A z pewnością
otrzyma jeszcze więcej. Nie mogła doczekać się spełnienia, lecz
całą siłą woli starała się nie pokazać, że pragnie go równie mocno
jak on jej.
Gdy przerwał na chwilę pieszczotę, by przyjrzeć się jej
z uwielbieniem, spytała:
- Czy jestem taka, jak mnie sobie wyobrażałeś?
czytelniczka
scandalous
WSZYSTKIE TWARZE AGENTKI 73
- Doskonale wiesz, Ĺźe tak. PrzecieĹź zaplanowałaś to wszy­
stko.
- Ty rĂłwnieĹź.
- A mój plan idealnie zgodził się z twoim, tak?
Zamiast odpowiedzieć, zaniosła się śmiechem. Jake zaczął
gorączkowo pozbywać się ubrania. Kiedy skończył, spostrzegł,
że jej rzeczy także leżały już porozrzucane po podłodze. Nagie
ciała przywarły do siebie.
Skończył się czas słów. Zatracali się w szaleństwie, podsyca­
jąc je w sobie wzajemnie.
Pragnęła go całym sercem. Chciała, by był jeszcze bliżej.
Zwiat nabierał nowych barw, nowych smaków. Od dwóch lat,
odkąd zamieszkała w tym mieszkaniu, Jake był pierwszym męż­
czyzną w jej łóżku. Czuła, że ryzykuje wiele, lecz chciała tego.
Delikatnie, wolniutko, zbliżył się do niej jeszcze bardziej.
Czekał, jakby bał się, że zostanie odtrącony. Nie mogła przecież
tego zrobić. Było wspaniale, jeszcze lepiej, niż sobie wyobrażała.
Zwiat nabrał kolorów jasnych i soczystych. Wszystkie barwy
tęczy eksplodowały jej przed oczami jak bengalskie ognie. Wy­
dawało się jej, Ĺźe sama wzlatuje w niebo, by być bliĹźej świetlis­
tych rac.
Poruszali się coraz szybciej. Dążyli do nieuchronnego zakoń­
czenia. .. Krzyknęła rozdzierająco. Była w tym krzyku ekstaza,
ale i zawĂłd, Ĺźe rozkosz, ktĂłrej zaznali w tej chwili, nie moĹźe
trwać wiecznie.
Opadli na łóżko, dysząc ciężko. Leżeli przytuleni, patrząc
sobie w oczy.
- I już po wszystkim? - zaryzykowała.
Mruknął coś niewyraznie. Ale w jego oczach wyczytała prze­
strogę.
- To znaczy, że zawsze wiedzieliśmy, iż musi do tego dojść.
- To prawda.
- I zrobiliśmy to.
- Zrobiliśmy.
- Jak rozsądni, dorośli ludzie.
czytelniczka
scandalous
74 WSZYSTKIE TWARZE AGENTKI
- Bez żadnych wątpliwości!
- A zatem usunęliśmy przeszkody i nie będzie to już zawadą
między nami?
Nie wytrzymał.
- Przestań ględzić, kobieto, i chodz tu do mnie. Natychmiast!
Padła mu w ramiona i było tak wspaniale jak poprzednio, lecz
z dodatkiem całkiem nowych doznań.
Tym razem dokładnie poznała jego ciało. Było takie jak życie,
które wiódł. Na ramieniu miał bliznę od kuli, a na piersi długą
szramę - ślad po nożu. Nie wprawiało jej to w zakłopotanie, nie
uważała też, że blizny te powinny go zawstydzać. Były to raczej
symbole życia, którego sens tak dobrze rozumiała.
Potem przyszedł sen. Leżeli bez ruchu objęci, przytuleni jak
kocięta. W pewnym momencie Debbie przebudziła się. Myśla­
mi wróciła do bezsennych nocy, pełnych dręczących wspomnień
o wspaniałym ciele Jake'a. I oto po wielu tygodniach czuła się
szczęśliwa.
Pogładziła jego ramię i Jake otwarł oczy.
- Jaką maskę nosisz teraz? - spytał z uśmiechem.
- Kota pijącego śmietanę - zamruczała.
- Myślę, że oboje odkryliśmy coś nowego.
Ziewnęła i przeciągnęła się rozkosznie.
- Niezupełnie - powiedziała. - To ty odkryłeś coś nowego.
Ja wiedziałam o tym od początku.
Roześmiał się głośno.
- A myślisz, że ja nie?
- Prędzej umarłbyś, niż przyznał się do czegokolwiek.
- Jest kilka rzeczy, do których mężczyzna nie powinien się
przyznawać. Dla własnego bezpieczeństwa. A ty powinnaś stale
nosić wielki napis:  Uwaga, niebezpieczeństwo..."
- Jednak jesteś tchórzem - powiedziała z przekonaniem. -
Wiedziałam.
- Nie jestem tchórzem - odparł stanowczo. - Jestem tylko
człowiekiem rozważnym, który zawsze bada teren, zanim go
zdobędzie.
czytelniczka
scandalous
WSZYSTKIE TWARZE AGENTKI 75
- O! Czyżbyś uważał, że zmierzasz ku zwycięstwu?
- To chyba oczywiste.
- Tak? No to spróbuj - mruknęła.
Serce załomotało mu na samą myśl o nadchodzących zmaga­
niach. By uspokoić się choć trochę, skierował myśli na sprawy
bardziej przyziemne.
- Powinienem raczej wrócić do pracy - powiedział.
- Do pracy? Wielki Boże, dopiero świta.
- No właśnie. Spaliśmy bardzo długo.
- To chyba nic nadzwyczajnego. - Pocałowała go i wyciąg­
nęła się wygodniej. - Do diabła z pracą! Lucky wyjechał, pamię­
tasz?
- Lepiej, żebym był na miejscu. Lucky może telefonować.
Chwyciła go mocno. Wcale nie miała ochoty pozwolić mu
odejść tak szybko.
- JeĹźeli Lucky zadzwoni, moĹźesz mu powiedzieć, Ĺźe strze­
głeś mnie przed zakusami innych mężczyzn - rzekła z figlarnym
uśmieszkiem.
Roześmiał się, lecz szybko spoważniał.
- %7łałuję, Ĺźe nie pojechałem z nim. Pomyśl tylko, czego mĂł­
głbym się tam dowiedzieć.
- Daj spokój. Mam plan, jak dowiedzieć się wszystkiego.
- Jak? - spytał niecierpliwie.
- Zamierzam zmusić Lucky'ego, Ĺźeby sam mi wszystko opo­
wiedział.
- Przez chwilę myślałem, że mówisz poważnie - skrzywił się
Jake.
- AleĹź ja mĂłwię powaĹźnie - powiedziała oburzona. - Zapo­
mniałeś już, jaki gadatliwy robi się, gdy jest wściekły? On jest
bardzo impulsywnym człowiekiem. A więc sprawię, że będzie
niedyskretny.
- Ciekawe, jak chcesz to zrobić?
- Pokłócę się z nim, rozzłoszczę go. To ostatnie nie jest spe­
cjalnie trudne.
- Manners opowiadał mi o sprawach, które nie stanowiły dla
czytelniczka
scandalous
76 WSZYSTKIE TWARZE AGENTKI
ciebie trudności. Jak sam powiedział, skróciły mu one życie
przynajmniej o dziesięć lat.
- Mannersowi brak wyobrazni.
- Zazdroszczę mu. Ja, niestety, mam dość wyobrazni, by
osiwieć na samą myśl o tym, jak prowokujesz kłótnię z tak nie­
bezpiecznym człowiekiem.
- Dla mnie Lucky nie jest niebezpieczny - powiedziała ła­
godnie.
- Na miłość boską! Przestań wygadywać takie głupstwa. Zu­
pełnie nie wiesz, o czym mówisz.
- Wiem, że kiedy Lucky jest wściekły, to zbyt dużo mówi.
- Chcesz więc, by wściekł się na ciebie, tak? Wiesz, co dzieje
się z ludzmi, na ktĂłrych Lucky się wścieknie? Lądują w szpita­
lu... albo na cmentarzu.
- Co to będzie miało za znaczenie, jeśli zdołam dowiedzieć
się czegoś? - spytała rzeczowo.
Jake nerwowym ruchem przeczesywał włosy. Za wszelką ce­
nę starał się powstrzymać słowa cisnące mu się na usta. Czuł się
okropnie. Z jednej strony był policjantem, podziwiającym szcze­ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •  

    Drogi uzytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

    Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

     Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

     Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

    Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.