X
ďťż

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na to, czy będę zauważona, czy nie.
- Być kobietą! Jakież to osobliwe! - zakpił, jakby nie
wierzył w ani jedno słowo.
Odwróciła się urażona i zauważyła, że są już prawie
w mieście. Znowu zaczęła się martwić, że może ich
zobaczyć Claudia.
- Pani Hawkins powiedziała mi, Ĺźe oboje mają od­
wiedzić dzisiaj twój domek - zaryzykowała. Może
nawiązywanie do Claudii nie było zbyt taktowne, na­
wet w tak pośredni sposób, ale musiała poznać jego
plany.
Wyłączył muzykę.
- Co jeszcze powiedziała ci Lindy?
Jego zachowanie było znowu szorstkie i wyniosłe,
takie, do jakiego przywykła.
- Niewiele. Tylko tyle, że Claudia zmieniła wystrój
domku. - Nie zamierzała przyznać się do tego, iż wie,
że Claudia spędziła tam z nim poprzednią noc. Zresztą
nie była to jej sprawa. - Zastanawiałam się po prostu,
o której godzinie musisz być z powrotem.
- Wystarczy, że ja o tym myślę. I o Claudii również.
Będzie mi posłuszna - rzekł ponuro, jakby stwierdza­
jąc fakt. Po chwili jednak odprężył się trochę i pozwo-
79
lił sobie na krzywy uśmieszek. - Oczywiście, jeśli
będzie trzezwa.
Tod i Lindy przyznawali, Ĺźe Garrick umie zapano­
wać nad Claudią. Kłopot polegał na tym, że w ten
sposób Sarah znów była od niego zależna. Dlaczego
miałby nieustannie powściągać Claudię, skoro było to
dla niego zródłem ciągłych kłopotów?
- Musisz mi teraz wytłumaczyć, jak dotrzeć do im­
perium stołeczkĂłw - rzekł, przerywając jej rozmyśla­
nia.
Kabriolet wkrótce zajechał przed sklep. Stwierdziła
ze zdziwieniem, że stali się centrum zainteresowania.
Mężczyzni patrzyli pożądliwie na samochód, a kobiety
spoglądały z uznaniem na jego właściciela. Ujrzawszy
odbicie swoje i Garricka w oknie wystawowym, zdała
sobie sprawę z tego, że tworzą wspaniałą parę: oboje
wysocy, on ciemnowłosy i opalony, stanowiący kon­
trast dla jej jasnych włosów i skóry.
Po odebraniu stołków Garrick przejął dowodzenie i
znowu pomknęli wiejskimi drogami.
- Dokąd jedziemy? - spytała, gdy droga zwężyła się,
a kamienne murki i rozrośnięty żywopłot utworzyły po
obu stronach cienisty tunel.
- Do pewnego miejsca, gdzie moĹźna dostać najsma­
czniejszy obiad, jaki kiedykolwiek jadłem. Smaczniej­
szy niż w Windycombe, przynajmniej według mnie. A
jaka jest opinia mojego eksperta o tamtejszym menu?
- Lubię nieco egzotyczne jedzenie, choć przypusz­
czam, Ĺźe zdobywanie niektĂłrych zamorskich składni­
ków musi sprawiać panu Blairowi kłopoty. Zwieżych
trufli i rakĂłw nie ma zbyt wiele nawet w najlepszych
80
czasach! Bardziej pasują do West Endu niż do Exmoor.
- Mam podobne upodobania.
Taka zgoda była zaskakująca. Być może jednak
starał się po prostu być szczególnie miły w czasie tego
ostatniego spotkania. Była przekonana, że będzie ono
ostatnie, bo nie chciała przeciągać drażnienia Claudii
swoją osobą.
Podjechali pod stary, uroczy dom pokryty strzechą.
Był długi, niski i zbudowany jakby bez planu.
Od razu poczuła zapach róż.
- Wez psa - powiedział Garrick. - Zaparkuję, a
potem dołączę do ciebie.
Oślepiona jaskrawym światłem słonecznym, wzdryg­
nęła się, usłyszawszy głos dochodzący z ciemnego
wnętrza.
- Sal, co ty tu robisz?
Odwróciła się.
- Och, Tris!
Stał przy barze i rzuciwszy barmanowi: "W porząd­
ku, zobaczymy się pózniej", podszedł do Sarah. Jego
młodzieńczą, szczerą twarz rozjaśnił uśmiech.
- Ustalam ostatnie szczegóły dzisiejszego wielkiego
przedstawienia. Szkoda, że nie przyjechałaś pózniej.
Zamówić ci coś?
- Dziękuję. Nie jestem sama - spojrzała nerwowo
przez ramię. Nie chciała wyjaśniać spraw dotyczących
Garricka, było to zbyt skomplikowane.
- Wybacz mi, muszę się doprowadzić do porządku.
Mam nadzieję, Ĺźe twĂłj dzisiejszy wieczĂłr będzie su­
kcesem.
81
Tris spojrzał na nią. Na jego twarzy malowało się
rozczarowanie.
- Dzięki. Wobec tego kiedyś do ciebie zadzwonię.
Czując wyrzuty sumienia, Sarah weszła do szatni i
pozostała tam tak długo, jak tylko mogła. Kiedy wysz­
ła, Garrick już na nią czekał, patrząc na przypięty
pinezkami obok baru plakat. Jego ciemne brwi były
ściągnięte.
- Ten facet, twĂłj znajomy, miał na imię Tris, pra­
wda? Miałem wraĹźenie, Ĺźe wychodził stąd przed chwi­
lą. Widziałaś go, jak sądzę?
- Krótko - przytaknęła i podeszła, by spojrzeć na
plakat. "Trubadurzy Tris i John. Pieśni ludowe w miej­
scowym dialekcie, śpiewane przy akompaniamencie
gitary" - przeczytała. Nie znała Johna, ale była zado­
wolona, że Tris znalazł partnera.
- Myślę, Ĺźe mogłabym sprĂłbować załatwić im wie­
czór w Windycombe - pomyślała głośno.
Garrick parsknął.
- Claudia nie jest osobą towarzyską, wierz mi. Wąt­
pię, czy ci się uda. Wciąż się z nim widujesz, prawda?
- Tak, ale nie rozumiem, dlaczego cię to interesuje -
odparła urażona jego tonem.
- Nie jest dość dobry dla ciebie. Muszę jednak przy­
znać, Ĺźe to wyjaśnia twoją sympatię do muzyki gitaro­
wej - rzekł opiekuńczo.
- Tristram jest bardzo utalentowany i znamy się od
lat. A teraz, idziemy na obiad czy nie?
- Oczywiście! Wejdz do ogrodu i wybierz stolik, a
ja zamĂłwię jedzenie. - Wyglądało na to, Ĺźe jej gwał­
towna reakcja uspokoiła go.
82
Wyszedłszy przez łukowe drzwi, poczuła się tak,
jakby przeszła z czarno-białego filmu do innego, zro­
bionego w technikolorze. Białe, kute z żelaza stoliki i
krzesła ustawione były na wspaniałym, krĂłtko przy­
strzyĹźonym trawniku, ogrodzonym z trzech stron wie­
lokolorową gęstwiną kwiatĂłw i krzakĂłw. Było tu zu­
pełnie pusto, więc wyciągnąwszy się na krześle, za­
mknęła oczy i wdychała odurzającą woń.
- Cudownie! - szepnęła.
- Rzeczywiście.
Otworzyła oczy i ujrzała Garricka z dłońmi załoĹźo­
nymi na plecach, wpatrującego się w nią uważnie.
Wciąż czuła się przy nim nieswojo, ale nie był to
jedyny powód, dla którego uciekała wzrokiem przed [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •  

    Drogi uzytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

    Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

     Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

     Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

    Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.