[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdecydowanie nie wchodzi w grę. Pamiętaj, że się zabezpieczyłem.
Jedno słowo przykuło jej uwagę. Resztę puściła mimo uszu.
- Kandydatura? Chcesz powiedzieć... - Przez chwilę nie potrafiła znalezć
właściwych słów. - Czy ja się nie przesłyszałam? Sugerujesz, że w grę
wchodzą także inni mężczyzni?
- Sama wiesz najlepiej.
Miała ochotę go spoliczkować, ale nakazała sobie spokój, choć była
oburzona i dotknięta. Tak samo czuła się, kiedy Markus zrobił obrzydliwą
uwagę na temat Tony'ego Paxmana... Nagle zrozumiała, o co mu teraz
chodzi.
- Chyba nie sądzisz, że tego samego wieczoru przespałam się z tobą i z
tym adwokatem?
- Uwiodłem cię bez większego trudu. Dlaczego miałbym uważać, że on
miał mniej szczęścia?
Zachwiała się na nogach jak pod wpływem ciosu. Ależ z niej idiotka!
Przez wiele dni zastanawiała się, w jaki sposób mu powiedzieć o dziecku i
oszczędzić wstrząsu, a on tymczasem... Policzki ją paliły, a czoło gęsto
zrosił zimny pot.
- Wynoś się! - krzyknęła zdławionym głosem. Była u kresu sił. Zrobiło
jej się ciemno przed oczyma i bezwładnie osunęła się na kanapę.
Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła pochylonego Markusa, który
energicznie wachlował ją kolorowym czasopismem. Ze złośliwą satysfakcją
stwierdziła, że wygląda na przerażonego. Próbowała wstać, ale jej nie
pozwolił i przytrzymując lekko za ramię, zmusił, żeby się ponownie
położyła.
- Nie dotykaj mnie! - burknęła kuląc się odruchowo.
RS
48
- Trochę za pózno na takie deklaracje, nie sądzisz? Trzeba mnie było
pogonić, zanim do czegokolwiek między nami doszło - odparł kpiąco. -
Podać ci coś do picia?
- Kieliszek brandy postawi mnie na nogi.
- %7łartujesz chyba? - spytał karcącym tonem. - W twoim stanie?
- A cóż to za określenie? Jak zwykle unikasz nazywania rzeczy po
imieniu. Jestem w ciąży!
- Nie kłóćmy się, i bez tego mamy dość kłopotów - odparł z goryczą i
ruszył w stronę drzwi.
- Dokąd idziesz?
- Zaparzę ci herbatę i naleję sobie brandy.
Ułożyła się wygodnie na kanapie, przymknęła powieki i zaczęła
rytmicznie oddychać. Chyba się zdrzemnęła, bo gdy otworzyła oczy,
Markus już wrócił z kuchni. Właśnie nalewał z dużego dzbanka herbatę do
kubka. Wrzucił dwie kostki cukru.
- Mówiłam ci, że nie słodzę - przypomniała znużona.
- Zamknij się - mruknął na pozór opryskliwie, a jednak z wyczuwalną
nutą czułości.
Wciąż słabo się czuła, ale nagle kamień spadł jej z serca. Wyczuwała
zmianę w nastawieniu Markusa. Nie powiedział, żeby przestała się martwić,
lecz nabrała przeświadczenia, że nie pozostawi jej samej sobie.
Poczekał, aż wypije herbatę, przysunął sobie krzesło i usiadł obok
kanapy.
- A więc twierdzisz, że to moje dziecko. Energicznie pokręciła głową.
- Markus, przestań mnie łapać za słówka. Jesteś ojcem i już. Koniec
dyskusji.
- Na pewno?
Dopiła herbatę i postawiła kubek na dywanie. Poczuła się urażona, ale
doszła do wniosku, że jeśli zacznie histeryzować, nic dobrego jej z tego nie
przyjdzie. Trzeba myśleć przede wszystkim o dziecku, ponieważ ono jest
teraz najważniejsze. Obronnym gestem położyła dłonie na brzuchu. Markus
to zauważył, ale milczał.
- Mam całkowitą pewność.
- Na jakiej podstawie tak twierdzisz? - powiedział i odchrząknął
niepewnie.
- Nie uczyłeś się w szkole biologii? - spytała z nie skrywaną złością.
- Przestań się ze mną kłócić. Dla mnie to bardzo ważna sprawa, więc
oczekuję rzeczowej odpowiedzi!
RS
49
- Jestem pewna, bo... - Przez chwilę starannie dobierała słowa. Do tej
pory oboje nie szczędzili sobie upokorzeń, może dla odmiany przyszła pora
na szczerą i spokojną rozmowę. - Jesteś jedynym mężczyzną, z którym
ostatnio spałam.
Chyba go nie przekonała.
- Od kiedy?
- Minęło dużo czasu - próbowała go zbyć. - Bardzo dużo czasu. - Nadal
spoglądał na nią z powątpiewaniem. - Kilka lat.
- Rozumiem. - W zadumie pokiwał głową. - Tamtego popołudnia
kochaliśmy się kilka razy. Starałem się zachować ostrożność, ale mam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl