[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do sklepu. Normalnie butelka starcza mu co najmniej na trzy tygodnie,
teraz poradził sobie z nią w ciągu niespełna dwóch dni. Czy to czasem
nie wina whisky, że tak niespokojnie sypia?
Zaraz, co też Anna zawsze śpiewała, kiedy była na dole sama?
Taka jakaś staroświecka piosenka dziecięca, no jakże się ona nazywa?
Cholera, a może to jego matka śpiewała? Wszy-stko mu się miesza,
nigdy dotąd mu się to nie zdarzało. Podczas lektury Churchilla też
zaczy-na się na tym przyłapywać. Przeczyta jakiś fragment, a za
moment nie pamięta już ani słowa. No cóż, ma prawo, w końcu
siedemdziesiÄ…t dwa lata to nie byle co. I tak nie jest z nim jeszcze
najgorzej. Niezła jest ta mała z drogerii. Dzisiaj człowiek chociaż wie,
za co płaci. Jak się taka pochyli, cholerka, to prawie po pępek
wszystko widać. Dawniej po takie widoki trzeba było chodzić aż do
nocnego lokalu.
Co to może być za facet z tego Blinka?
Nie myśleć.
Wygląda na jakiegoś artystę, takie przynajmniej odniósł wrażenie,
szedł trochę jakby za sprężyście, no i ten zwariowany kapelusz. Jeśli
dobrze sobie przypomina, tamten wygląda na człowieka w jego
wieku, no, może być ciut młodszy. Chociaż sądząc po tym, jak
niezdarnie wysiadał z samochodu... Kto wie, może też ma coś z
kolanem.
Jeszcze zacznie się zalewać na stare lata.
A co mu innego pozostało?
Skąd u diabła wziął się tutaj ten obraz? Niewątpliwie sam go
musiał w tym miejscu powiesić, ale tego też, cholera, za nic sobie nie
przypomina. Ten sposób mówienia Anny, kiedy była lekko
wstawiona! Zaczynała niewinnie, drocząc się z nim i mówiąc na
przykład:  zażycz sobie jeszcze kieliszeczek , bo wiedziała, że czuje
nieodparty wstręt do pretensjona-lnie idiotycznych wyrażeń w rodzaju
 zażyczyć sobie . Biada, jeśli dał się wciągnąć w tę grę, wtedy się
dopiero zaczynało. Jej oczy nabierały wówczas takiego samego,
trudnego do okre-ślenia wyrazu, jak w czasie ich nocy poślubnej, i
patrzyła na niego w taki sposób, że nagle czuł się przy niej jak mały
niedoświadczony chłopiec. Wciąż jeszcze dokładnie pamięta ten
wieczór, kiedy naprawdę się zezłościł; siedzieli wtedy przy kolacji i
nagle Anna zawołała:
 Mam straszną ochotę zalać się jak świnia i taka ululana się z
tobą kochać!
Oczywiście powiedziała to tylko po to, żeby się z nim drażnić, ale
wszystko jedno. Nawet kiedy dobiegała już sześćdziesiątki, nadal
potrafiła go jeszcze w ten sposób zaskoczyć. Czyżby kobiety dłużej
zachowywały popęd niż mężczyzni?
Nigdy się nad tym właściwie nie zastanawiał.
Jego Anna w łóżku, to zupełnie odrębny rozdział.
Nieobliczalna, kapryśna Anna. Zdarzało się, że przez dłuższy
czas, kiedy jej na to po-zwalał, chciała się z nim kochać codziennie, a
potem nagle znów całe tygodnie nic, unikanie, zmęczona i
niedysponowana.
Czy wtedy tamten z niÄ…...?
To chyba niemożliwe?! Anna z innym mężczyzną? On nigdy jej
nie zdradził i to bynaj-mniej nie dlatego, że nie miał okazji. Nigdy nie
czuł takiej potrzeby, mimo że możliwość nieraz by się znalazła. W
końcu nie bez kozery uchodził za przystojnego. Choćby na przykład ta
sekretarka Klunderta, jakże ona się nazywała? Boże, co za nogi! Ta to
się dopiero przysta-wiała! No bo jak inaczej wytłumaczyć, że akurat
do niego zgłosiła się wtedy z tą sprawą.
 Ach, panie Van der Brug, czy znalazłby pan dla mnie chwilkę
czasu? Pan Klundert ma jutro bronić, a ja nie mogę rozwikłać jednej
rzeczy w aktach.
A potem stanęła taka apetyczna tuż przy nim, inaczej niż jego
własna sekretarka, nie po drugiej stronie biurka, tylko, psiakostka, tuż
obok. Zaraz przy następnej okazji oznajmił jej wprost, żeby sobie za
wiele nie obiecywała.  Panno Staal , powiedział, o właśnie tak się
nazywała, ciekawe, że sobie jednak przypomniał,  panno Staal, ja
naprawdę nie mam dla pani czasu, proszę poczekać z tą sprawą aż
wróci pan Klundert .
Ile to już lat minęło. Był wtedy jeszcze całkiem młody. Aż
śmieszne, kiedy sobie po-myśli, że panna Staal pewnie też jest teraz w
jakimś domu starców, albo, kto wie, może nawet nie żyje.
Nie myśleć o tym.
A jak kręciła tyłeczkiem odchodząc. No właśnie, Anna by z
pewnością powiedziała:  Aadna dupcia . To znaczy, nie tak
normalnie, tylko... znaczy... trochę mu się miesza w głowie... gdyby
była po winie. Odnosiła naczynia do kuchni, wołała do gosposi, że nie
jest jej teraz potrzebna, potem szła do drzwi kręcąc tyłeczkiem
dokładnie tak, jak ta szelma Staal i pytała go zmysłowym tonem: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •