[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na klucz.
Spojrzała pytająco.
- Myślisz, że oni mogą tu jeszcze wrócić?
- Diabli wiedzą. - Wzruszył ramionami. - Raczej nie. Ale strzeżonego
Pan Bóg strzeże.
Emma wróciła do swej kabiny i przez chwilę tam buszowała. Kiedy z
niej wychodziła, zderzyła się prawie z Harlanem.
- Ojej, przepraszam - rzuciła, nie cofając się jednak.
Powinienem teraz powiedzieć:  Nic nie szkodzi" - pomyślał i już
nabrał powietrza w płuca, żeby to zrobić. Razem z powietrzem wciągnął
jednak zapach Emmy,nad wyraz przyjemny, i to go tak pobudziło, że zanie-
mówił.
I przyszła mu do głowy nowa myśl: Jak by też ona smakowała?
Po której pojawiło się pytanie: A gdybym ją teraz pocałował?
Coś w jego twarzy musiało nagle spłoszyć Emmę, bo już nie zwlekając
wyminęła go i ruszyła przez mesę i po schodkach do wyjścia.
Ku zdumieniu Emmy, spało jej się w nowym miejscu znakomicie.
Swoje zrobił ciepły prysznic, jak również zapewnienie Harlana, że  Seahawk"
jest miejscem całkowicie bezpiecznym. Zanim poszła do łóżka, zdążyła rzucić
okiem na wymyślną instalację alarmową, strzegącą jachtu.
pona
ous
l
a
d
an
sc
Zanim poszła do łóżka, no właśnie: bo w kabinie, którą zajęła, były nie
koje, jak na  Pretty Lady", ale po prostu łóżka, tyle że przyśrubowane do
podłogi. W ogóle porównanie standardu obu jachtów przypominało
zestawienie pięciogwiazdkowego hotelu z jakąś budą. I pościel była tu jak
najprawdziwsza, z bladozłotego adamaszku, a wszystkie urządzenia metalowe
polśniewały chromem.
A łazienka... Nigdy by nie zgadła, że łazienki na łodzi mogą być
wykładane marmurem i więcej, że potrafią być zaopatrzone w wanny z
jacuzzi. Ręczniki suszyło się na rurkach kaloryfera, tego samego rodzaju,
jakie bywają wyposażeniem łazienkowym na lądzie. Harlan stwierdził, że
wybrała sobie jedną z mniejszych kabin na  Seahawku", w co trudno przyszło
jej uwierzyć, jako że, obudzona, spostrzegła, że do jej sypialni przylega
jeszcze druga sypialnia. Tak więc zajęła jakiś apartament? Ni mniej, ni
więcej.
Przetarła oczy i usiadła, ale jeszcze nie wstawała. Nie chciało jej się
opuszczać przytulnego kokonu. Któraż to może być godzina, pomyślała?
Zauważyła zegar, połączony z barometrem i termometrem. I zdumiała się.
Niemożliwe, to już tak pózno? Schyliła się po torbę leżącą na podłodze i
odnalazła w niej swój zegarek.
A niech to, ładne rzeczy... I zapomniała wczoraj zadzwonić do Sheili,
chociaż się umawiały, że porozmawiają. Znowu schyliła się po swoją torbę.
Wygrzebała z niej telefon komórkowy i wyświetliła w nim książkę adresową.
Jednym naciśnięciem guzika połączyła się z przyjaciółką. Od razu odebrała.
- Wszystko jest okej - powiedziała, gdy Emma zaczęła się tłumaczyć
ze swego opóznienia. - W końcu ty miałaś być na wakacjach, prawda? No i
jesteÅ›.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Wakacje? Czy ja wiem... - zawahała się Emma. - W każdym razie
jest tutaj ciekawie. A co u ciebie?
- Nic specjalnego. W naszym schronisku gościmy dziś ledwie kilkoro
zwierząt. Była kontrola z Towarzystwa Kynologicznego. A ta Evę
Hendrickson dopytuje siÄ™, kiedy przyprowadzimy jej na wizytÄ™ Sweetie.
Maile do ciebie położyłam na twoim biurku. Jest też kilka nowych
rachunków.- W porządku, zajrzę do nich zaraz, jak wrócę.
- Dzwonił też Cedar Glen w sprawie programu terapeutycznego z
udziałem psów. Chciałby z tobą o tym porozmawiać.
- Zwietnie. Zgłoszę się do niego jak najszybciej.
I naprawdę miała taki zamiar, ponieważ już od dłuższego czasu
współpracowała z instytucjami, które przychylnie traktowały odwiedziny
różnych pupilów z Safe Haven w szpitalach, domach dziecka i domach
starców. Kontakt łudzi chorych łub samotnych, a zwłaszcza dzieci z miłymi
zwierzętami działał na nie bardzo pozytywnie.
- Może nawet stąd zadzwonię do Glena - podjęła Emma.
- Nie rób tego - poradziła Sheila. - Jak wakacje, to wakacje. Cedar
poczeka parę dni. Nie miałaś urlopu od lat.
- Najwyżej od dwóch.
- Od dwóch i pół - poprawiła Sheila. - I możesz mi wierzyć albo nie,
ale są na świecie ludzie, którzy żądają urlopu co roku. Do tego doszło!
- Aadne rzeczy - uśmiechnęła się Emma.
- No. - Sheila odczekała chwilę. - Więc ty tam odpoczywaj, a my tu z
Charliem damy sobie radę. Nie chcemy cię oglądać przez dłuższy czas.
Po skończonej rozmowie Emma doszła do wniosku, że zrobiłaby swej
przyjaciółce prawdziwą przykrość, gdyby teraz wróciła. Okazałaby w ten
pona
ous
l
a
d
an
sc
sposób brak zaufania. A więc trzeba zostać nad morzem. Zostać: ale
dokładnie gdzie? Na  Pretty Lady"? Nie bardzo jej się uśmiechała ta wizja.
Najgorsze wydawało się zagrożenie ewentualną powtórką napadu. A  Sea-
hawk"? Tutaj jest co prawda przyjemnie, jednak brakuje uzasadnienia dla
dalszego pobytu. Więc może motel? Ale motele kosztują. Więc...?
Na razie Emma postanowiła wstać i zrobić to wszystko, co trzeba rano
wykonać. Włożyła bawełniane legginsy i koszulkę z długimi rękawami.
Spieszyła się; czuła, że będzie jej wstyd przed Harlanem. Bo któż to widział
wylegiwać się aż do południa? W łazience szybko wyszczotkowała włosy. Na
rzęsy położyła odrobinę tuszu.
Kiedy opuściła swoją kabinę, przez chwilę była zdezorientowana. W
którą stronę pójść? Gdzie jest przód, a gdzie tył  Seahawka"? Usłyszała szum
dobiegający zza drzwi naprzeciwko. Podeszła na palcach i nacisnęła klamkę.
Jej zdumionym oczom ukazała się cała pracownia komputerowa, z
działającymi drukarkami i faksami, które właśnie wypluwały na podłogę
zwoje papieru. Co taki tramp jak Harlan może mieć wspólnego z drukarkami i
faksami? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •