[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przerwanej
dzwonieniem
na
Angelus,
ale
i
wzmiankę
o
interesującym
n i e d o p o w i e d z e n i u włoskiego wieśniaka.
Relacja o rzymskiej premierze Makbeta dostarczyła znanych już szczegółów o nowym
m i l c z ą c y m dramacie, jaki zaczął się grać w pustej loży zamordowanego ministra, dzięki
ciągle żywotnemu prawu a n a l o g i i.
Podróż poety okrętem żaglowym do Stanów Zjednoczonych umożliwiła mu przeżycie
„ciszy w najkolosalniejszym słowa tego tonie" – c i s z y na oceanie.
Błogosławione są islandzkie mroki
I cichość morska, taka – że umarli,
Nie mając w grobach zarówno głębokiéj,
23
Może by śmierci swoich się zaparli.
– Otchłanie morza i niebios otchłanie
Dnami tam w siebie patrzają, poza nie,
I fal jakoby nie było:
Cisza, co słowu nakazując ciszę,
Zda się układać z samym Słowem-słowa,
Ze swoich prac nie skończyło – –
III 476
Ta sama c i s z a stała się równocześnie tłem dwóch wydarzeń na okręcie, które znalazły
się w orbicie nowej estetyki Norwida. Pierwszym z nich był niespodziewany niedzielny dar
otrzymany przez Norwida od towarzysza podróży, a upatetyczniony w y j ą t k o w ą
s y t u a c j ą na okręcie; drugim – dyskusja o „Bożoczłowieczeństwie” Chrystusa, prowa-
dzona z tymże towarzyszem (Izraelitą), a upatetyczniona w pewnym momencie zarówno a n
a l o g i ą obrazową (była bowiem mowa o Chrystusie chodzącym po falach), jak i wymow-
nym p r z e m i l k n i ę c i e m obu rozmówców.
Tak często obserwowane przez poetę prawo a n a l o g i i wystąpiło również w jego
przygodzie nowojorskiej, kiedy to przypadkowy może spacer w towarzystwie księcia Marce-
lego Lubomirskiego zawiódł obu przyjaciół na miejsce, gdzie znajdował się wrak okrętu
związanego z imieniem Kościuszki, uświadamiając Norwidowi, że obecna wygnańcza dola
Księcia stanowi jakby symboliczne wyrównanie rachunku z Kościuszką, który wyjechał do
Stanów Zjednoczonych wygnany w jakiejś mierze przez dumnego magnata, nie pozwalające-
go ubogiemu oficerowi ożenić się ze swoją córką, wydaną później za stryjecznego dziada
księcia Marcelego.
Najliczniejsze jednak przypadki, trzy spośród siedmiu, dotyczyły najpowszedniejszych
właściwie powiedzeń, nic prawie nie znaczących w oderwaniu od danej sytuacji i nic właści-
wie nie „opowiadających”, ale również upatetycznionych i uwypuklonych przez odpowiedni
kontekst.
I fraszka nieraz mała – gdy z a p y t a
S f i n k s o w y m g ł o s e m – na długo myśl chwyta...
III 144
Pierwszy wydarzył się jeszcze w dziedzicznej wiosce Norwidów, Laskowie-Głuchach,
latem 1836 r. Przyszły poeta, rozczytany wtedy w czwartej części Dziadów, spacerował mię-
dzy sadem a warzywnikiem, gdy doleciał go nagle śpiew wiejskiej dziewczyny, przynosząc
urwane słowa piosenki ludowej nuconej u Mickiewicza przez Gustawa
-Pustelnika.
Norwid stanął wtedy jak wryty ze zdumienia, potem zaś pokwitował bezwiednie tę piosenkę
p r a w i e t a k i m i s a m y m i s ł o w a m i, jakie w dramacie Mickiewicza wypowiedział
jego bohater.
Inaczej było z drugim przypadkiem, paryskim, z początku 1849 r. Poeta, świeżo przybyły
z Rzymu, rozmawiał wtedy z księciem Adamem Czartoryskim o wykopaliskach na Forum
Romanum i w pewnym momencie zapytał go, kiedy ten je po raz ostatni oglądał. „To było w
przeszłym stuleciu” – odpowiedział sędziwy arystokrata, nie zdając sobie sprawy, że te pro-
ste, czysto informacyjne słowa, nabrały teraz, w dobie Wiosny Ludów, jakiejś nowej, osobnej
głębi, doskonale wyczuwanej przez co wrażliwszych słuchaczy.
Casus ostatni, nie znany niestety Freudowi, który mógłby go uczynić przedmiotem wy-
czerpującej analizy psychologicznej (przede wszystkim w swoim dziele o psychologii życia
codziennego), przydarzył się w Londynie, w r. 1854, gdy mocno już głuchy Norwid przyjął w
swojej ubogiej i słabo oświetlonej izdebce jakiegoś nie znanego sobie Polaka, i gdy głośną
24
apostrofę tamtego: „Rodaku!”, zrozumiał jako: „Robaku!”, tak ją bowiem skonstelowały
pewne elementy sytuacyjne: wysoki wzrost, rycerskie rysy, męski głos i gruba laska gościa –
nadające mu znamiona jakiegoś groźnego autorytetu (Norwid nb. był niski i wątły); ciemność
mieszkania – kojarząca jego wnętrze z grobem albo więzieniem; ubóstwo wreszcie i zanie-
dbanie izdebki, domu, a nawet dzielnicy miasta, w której ów dom się znajdował – wywołują-
ce z kolei natrętne wrażenie nędzy i brudu, a więc pośrednio i... robactwa.
Dodajmy do tego jeszcze, iż Norwid znajdował się wówczas w ciężkiej sytuacji material-
nej i w poważnej depresji psychicznej, która wywoływała mu pod piórem wyznania, że jest
„proch” i że na dnie jego duszy kryje się „brudne jestestwo” (VIII 229); wyjaśnijmy, iż
wspomnianą tu apostrofę nieznajomego poprzedziła wymiana słów na temat jej najwłaściw-
szej formy, zakończona przez Norwida uwagą, że wszystko „zależy od tego, jako się powiada
albo słyszy” – a w pełni docenimy zarówno ówczesną reakcję poety, jak i jego późniejsze
narzekanie na stosunkową łatwość poddawania się w tych sprawach przypadkowi, czyli, jak
on sam się wyraził, „formułkom czczym bezpatetycznej dramy”.
I tu dojrzał on zresztą „biały kwiat”, dziwne tylko, że potraktował go inaczej aniżeli w
przypadku p r z e j ę z y c z e n i a s i ę Byczkowskiego, jego własne p r z e s ł y s z e n i e
s i ę było bowiem równie chyba wiernym odbiciem podświadomego i równie chyba drama-
tycznym (chociaż, na szczęście, nie tragicznym!) wycinkiem aktualnej rzeczywistości.
Kompozycja Białych kwiatów, trochę luźniejsza i z konieczności trochę bardziej skom-
plikowana aniżeli w Czarnych, polega na połączeniu dyskursywnego i usianego dygresjami
wstępu – którego początkiem, użytym niby motto całości, jest przypomnienie płaskorzeźby
ukazującej z a n i e m i a ł e g o Zachariasza– z siedmioczęściową sekwencją ilustracyjną,
przy czym ta sekwencja została w pewnym miejscu przedzielona dygresją na temat trudności
związanych z upowszechnieniem nowych pomysłów estetycznych, poszczególne zaś przykła-
dy parokrotnie sklamrowano wywodami czy wiązaniami teoretycznymi.
Większa tu jeszcze, i nie bez przyczyny, „nieobecność stylu” niż w Czarnych kwiatach, [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •