[ Pobierz całość w formacie PDF ]

co siÄ™ stanie?
 Wiedziałem, że wrócisz i przyjmiesz naszą propozycję. Wszystko pozostałe
było mętne.
Mętne? Mógłbym to określić o wiele bardziej adekwatnie. I w ogóle co to
było? Na myśl o czekającej na ulicy ciemności znów poczułem dreszcze. Co? Albo
kto? Na stwory Mrozu te wstrętne cienie nie pasowały. Widziałem śnieżnych lordów
i mglistych, miałem więc porównanie. To coś niewątpliwie istnieje, ale nic więcej.
Czyżby znowu ktoś ze starych znajomych postanowił wytrząsnąć ze mnie duszę? I
kto tym razem? Opiekun czy do tej pory jeszcze nie do końca umarły Kris? A
dokładniej to, co zawładnęło jego ciałem. Oto jest pytanie. Teraz nie odczuwałem
więzi z nożem, ale na ulicy... Czy nie ciągnęło mnie coś do ciemności? I kto go teraz
wie...
 Po co zawiesiliście latarnię nad wejściem?  Zaplątawszy się ostatecznie
we własnych wnioskach, postanowiłem wyjaśnić coś innego.
 %7łeby każdy cierpiący, choćby w najgłębszą noc, widział, iż prośba jego
zostanie wysłuchana i otrzyma schronienie  wyjaśnił Dominik, zupełnie jakby
odczytywał kazanie.  Przecież jesteśmy Niosącymi Zwiatłość.
 Podarujecie?  nie zwlekałem z prośbą, nie mając wątpliwości, że zwykłe
zródło światła nie dałoby rady ocalić mnie przed ciemnością.
 Trzymaj.  Pojmując znaczące spojrzenie Dominika, Mścisław zdjął z szyi
łańcuszek z amuletem, będącym miniaturową kopią wiszącej nad bramą latarni,
rzucił mi go.  Tylko pamiętaj, że nie chroni przed kulami.
 Dzięki wielkie.  Przypatrzywszy się kryształkowi amuletu, dostrzegłem
w nim odblask znajomego lśnienia.
 Chodzmy, pózno już, a mamy cię jeszcze zawiezć.  Ilja wstał z kanapy.
 Dokąd niby mamy iść?  Zaśmiałem się drwiąco.  Jeszcze się nie
dogadaliśmy.
Nie mogę powiedzieć, żeby po moich słowach zapadła grobowa cisza, ale
szanse na to, żebym zamiast obiecanego mieszkania otrzymał od Ilji prostą sosnową
jesionkę, znacznie wzrosły. Nawet Dominika ruszyło...
 Wasze warunki znamy, teraz posłuchajcie moich...  I kiedy wszyscy
dochodzili do siebie po porażeniu taką bezczelnością, zacząłem wygadywać zupełne
bzdury, próbując w lawinie roszczeń przemycić kilka naprawdę interesujących mnie
spraw.  Zaliczycie do stanu ze stopniem co najmniej starszyny, dacie
zaprowiantowanie i lokal służbowy. Chcę dostępu do wszystkich archiwów,
włączając w to SES i Patrol. Nienormowany czas pracy, nie mam zamiaru tyrać dla
was na okrągło. Broń mam, potrzebuję porządnego amuletu odchylającego kule.
 Smocza Auska albo alchemiczny  Anioł Stróż . I naboje. I załatwcie wreszcie moje
problemy z Patrolem!
 Skończyłeś?  Ilja przechylił na bok głowę.
 Jeszcze nie zacząłem, ale na sam początek wystarczy.  Wstałem.
 To po co przedtem wariowałeś?  Grigorij podniósł z podłogi swoją torbę.
 Tylko czas straciliśmy niepotrzebnie.
 Jak rozumiem, nie ma sprzeciwów?  upewniłem się.
 Nie ma.  Liniew skierował się ku wyjściu.  Dobrej nocy wszystkim.
 Aha, śpijcie spokojnie.  Skłoniłem się Dominikowi i Mścisławowi, zanim
poszedłem śladem Ilji.  Przypomnijcie Generałowowi o mojej prośbie. Chyba że
sam mam jeszcze zagaić...
 Nie ma sprawy  uspokoił mnie Mścisław.  Bezzwłocznie.
Grigorij wyszedł ostatni, wlezliśmy do przemarzniętej nivy. Cholera, jeszcze
trochę, a jajka sobie przemrożę! W dodatku Ilja bardzo nieśpieszenie zmiatał śnieg z
szyb. Co mu tam  on się ruszał, a myśmy oddechami grzali wnętrze.
Już chciałem wylezć na zewnątrz, ale Liniew skończył właśnie machać
szczotką, wsiadł i włożył klucz do stacyjki. Dobrze, że chociaż szyby były
niezaszronione, bo jakby się wziął do skrobania, dupska by nam do siedzeń
przymarzły.
Jak się tego spodziewałem, wóz odpalił od razu, chociaż mróz był w okolicach
trzydziestu stopni. Rzecz jasna, bez magii się tu nie obeszło.
 Dokąd teraz?  Z uwagą patrzyłem w zapoconą już przednią szybę.
Wzdrygnąłem się, kiedy w świetle reflektorów pojawiły się antracytowe cienie. Na
szczęście rozstąpiły się posłusznie, umykając przed blaskiem, i moje stargane
ostatnimi przeżyciami nerwy uspokoiły się nieco. Poza tym poczucie bezpieczeństwa
dawał mi amulet Mścisława, chociaż nie było w nim nawet pół karata magicznej
mocy.  Do  Portu ?
 Aleś się rozpędził  zaśmiał się Ilja.  Do  Topoli .
 Tak właśnie myślałem.  Ukryłem rozczarowanie, że nie będę mógł
naruszyć alkoholowych zapasów Liniewa.  Może wreszcie powiecie, czego wam
ode mnie potrzeba?
Ilja zamyślił się na chwilę, ale odpowiedział wreszcie:
 Trzeba się rozprawić z paroma czarownikami. A ty jesteś czarodziejsko
uzdolniony, a i twój ojciec Dominik radził zwrócić uwagę na perspektywicznego
młodego człowieka.
 Z czarownikami? A nie przypadkiem ze Strielcowem i Kuzniecowem? 
zażartowałem z pewną nadzieją.  To bym zrobił za darmo. Z miłości do sztuki, że
tak powiem.
 Dowiesz się w swoim czasie.  Ilja przejechał obok dwóch
ośmiopiętrowych budynków należących do Drużyny, ogrodzonych murem z
suporeksu. To były właśnie  Topole . Zatrzymał się obok czteropiętrówki
znajdującej się tuż przy ogrodzeniu.  Tu będziesz mieszkał. Dokumenty załatwimy
jutro. Wtedy powiem o zadaniu. Do południa zgłoś się w pierwszym internacie,
powiesz, że do wydziału ogólnego.
 A to co za chawira?  Wylazłem z maszyny i obejrzałem dom, w którym
wszystkie okna były ciemne.
 Trzecia  Topola . W ośmiopiętrowcach nie ma już miejsc  wyjaśnił
Grigorij.  Chodz, będziemy się meldować.
I poszliśmy. Sama procedura zameldowania nie zajęła wiele czasu: trzeba było [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •