[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żeby odpowiedzieć na jedną z jej uwag. Skulił się na
samo wspomnienie. Na oczach widzów starła go na
miazgÄ™ razem z jego argumentami.
Przez ostatnie dziesięć minut siedział przed swoim
laptopem, tak naprawdę nie widząc ekranu. Otworzył
kilka plików. Chciał przerwać męczące rozmyślania.
Ostatni wieczór był wypadkiem przy pracy. Jedno-
razową pomyłką. Koszmarem, z którego musiał się
obudzić. I właśnie to teraz robi. Od tej chwili znowu
będzie facetem, którego dobrze zna, wiodącym dokład-
nie takie życie, jakie chce. Mężczyzną, który zamierza
ożenić się z Dianą Evans.
Nie będzie już żadnych pań doktor z niewyparzonymi
językami, które przerabiają jego filozofię na psie żarcie.
%7ładnych długich nóg i prowokacyjnego zachowania.
%7ładnych kuchennych blatów ani nadaktywnego libido.
Spojrzał na zegarek. Miał godzinę, żeby się przygo-
tować do popołudniowego lotu. Zdecydowanie nie
chciał się spóznić i sprowokować Tanji do zjawienia się
tutaj i spakowania za niego jego walizki.
Seksualne safari 91
Zamknął laptopa i włożył go do torby, po czym
ruszył w stronę sypialni. Niewiele miał do spakowania,
właściwie tylko to, co miał na sobie, kilka rzeczy, które
zamówił, i kosmetyki zakupione na dole. Ubranie
z zeszłego wieczora wylądowało w koszu na śmieci.
Z przyjemnością stwierdził, że pokojówka już je za-
brała.
Wszedł do sypialni. Na łóżku leżała jego walizka. Ta
sama, która zginęła podczas poprzedniego lotu.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Wszystko idzie ku lepszemu.
Rozdział siódmy
Gorąco. Piekielnie gorąco. Dlaczego akurat jej musiał
się dostać jedyny pokój w hotelu w Houston, w którym
wysiadła klimatyzacja?
Uważając, żeby nie zepsuć sobie świeżo pomalowa-
nych paznokci, Grace nachyliła się i sprawdziła zamki
w drzwiach balkonowych. Na litość boską, jest prze-
cież na siódmym piętrze! Co jej tu może grozić? Trzeba
być alpinistą albo spadochroniarzem, żeby dostać się na
maleńki balkonik, nie wspominając o włamaniu do
samego pokoju. Pomanewrowała jakąś zasuwą, odciąg-
nęła sztabę wpuszczaną w podłogę, po czym otworzy-
ła zwykły zamek i pociągnęła za drzwi. Z głośnika
znajdującego się w rogu pokoju rozległa się rozdzierają-
ca uszy syrena. Krzyknęła.
Z głośnika dobiegł ją kobiecy głos:
 Alarm. Alarm.
Grace szybko zamknęła drzwi i oparła się o nie,
wbijając wzrok w głośnik. Czy to przez nią? Chciała
tylko odetchnąć świeżym powietrzem, a wywołała
trzecią wojnę światową.
Seksualne safari 93
Zadzwonił telefon. Spojrzała w jego kierunku, po
czym znowu na wyjący głośnik.
 Halo?
Cisza. A przynajmniej coś, co wydawało się jej ciszą.
Skąd można wiedzieć, w takim hałasie?
Zasłoniła drugie ucho i spróbowała jeszcze raz:
 Halo? To pokój 6732. Jeśli to ochrona, to proszę
wyłączyć tę cholerną syrenę.
 Grace?
Złapała się za głowę.
 Mama. Jak mnie tu znalazłaś?
Matka miała numer jej komórki, ale przez większość
czasu aparacik leżał wyłączony w torbie Grace. Komu
potrzebna nagła porada seksualna? Kupiła telefon
komórkowy tylko po to, by móc dzwonić do innych.
Jeśli ktoś pilnie jej szukał, to mógł skontaktować się
przez Ricka, którego telefon był włączony na okrągło.
Prawdopodobnie właśnie od niego matka dostała
numer.
 Czy coś się stało?  zapytała.
 Nic się nie stało, kochanie. Przynajmniej tutaj. Co
to za piekielny hałas? Znowu wpakowałaś się w jakieś
kłopoty?
Grace podeszła do kąta i obejrzała głośnik, próbując
znalezć jakiś wyłącznik.
 Nie, mamo, nie wpakowałam się w kłopoty...
znowu.  Wzniosła oczy do nieba. Jeden raz. Jeden
jedyny raz, gdy miała szesnaście lat, została zwinięta
przez policję za pieszczoty z chłopakiem na tylnym
siedzeniu samochodu, a jej matka zachowywała się
tak, jakby zdarzało się jej to co dzień.  To syrena
alarmowa w pokoju. Próbuję ją wyłączyć.
 Cóż, nie wygląda na to, żeby za dobrze szło. Co to
za hotel, na litość boską?
94 Tori Carrington
Grace podeszła znowu do drzwi balkonowych,
zastanawiając się nad tym, czy zamknięcie drzwi
i wszystkich zasuw wystarczy. Kabel telefonu rozciÄ…g-
nął się nad łóżkiem, rozlewając po całej kołdrze resztki
zmywacza. Jęknęła.
 Co? Co się tam dzieje?  dopytywała się matka,
gdy Grace rzuciła się ratować łóżko z ręcznikiem,
którym wcześniej owinęła sobie mokre włosy.
Oczywiście należało założyć, że ani jeden świeżo
pomalowany paznokieć nie wyjdzie cało z akcji, w któ-
rej ma kontakt z acetonem. Tym samym zniszczyła
sobie manikiur, a zostało jej tylko pół godziny do
wyjścia na podpisywanie książek w miejscowym cen- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •