[ Pobierz całość w formacie PDF ]

razie nie wiemy o istotach, które wysłały statek, nic więc również nie wiemy, co przy tym
myślały. W znanej nam części Galaktyki nie ma takiej cywilizacji. Znaczy to, że pochodzą z
daleka. Wiemy tylko, że byli u nas, ale z jakiegoś powodu nie wrócili do domu.
- Może to i lepiej - powiedział Dag po namyśle.
 Kiedyś, jak znajdę trochę czasu, napiszę o moich pierwszych latach w więzieniu.
Teraz niejedna rzecz wydaje mi się mglista i daleka - i moje przerażenie, i rozpacz, i to, jak
szukałam stąd wyjścia, jak chciałam dobrać się do ich centrali i popsuć wszystkie maszyny,
żebyśmy się rozbili. Tak myślałam wtedy, kiedy bałam się, że znów przylecą na Ziemię i
narobią szkody. Zrozumiałam jednak, że z ich statkiem sobie nie poradzę. Tutaj nawet i stu
inżynierów pewnie nie domyśliłoby się, co do czego służy. A teraz powinnam wrócić do
wydarzeń, które rozegrały się nie tak dawno, kilka miesięcy temu, już po tym, jak zdobyłam
papier i zaczęłam pisać pamiętnik. Nowi jeńcy, których głuptaki złapały ostatnim razem,
trafili na moje piętro, pewnie dlatego, że oddychamy jednakowym powietrzem. Siedzieli
najpierw w kwarantannie na drugim piętrze, a potem znalezli się w celach niedaleko mnie.
Miałam nadzieję, że może to będą ludzie lub ktoś do nich podobny, ale kiedy ich zobaczyłam
- podpatrzyłam, jak głuptaki wiozły do celi jedzenie - zrozumiałam, że znów czeka mnie
rozczarowanie. Widziałam kiedyś w Jarosławiu, jak w sklepie rybnym sprzedawali trepangi.
Pomyślałam wtedy: że też ludzie mogą jeść takie paskudztwo! Inni klienci reagowali
podobnie. Nowi Jeńcy byli podobni do takich właśnie trepangów. Było ich w celi dwóch,
wzrostu średniego psa, śliskich i obrzydliwych. Zmartwiłam się i wróciłam do siebie. Nawet
nic o nich nie napisałam w pamiętniku. Następnego dnia opowiedziałam wszystko mojej
smoczycy, ale ona, rzecz jasna, nic nie zrozumiała. Gdybym na nic nie liczyła, łatwiej byłoby
znieść takie rozczarowanie. Tych trepangów nie wypuszczali z celi. Wkrótce zorientowałam
się, że jest ich pięć sztuk - dwa w celi, a trzy w klatce za żelaznymi drzwiami. Ich jedzenie też
niedługo zobaczyłam, bo głuptaki okroiły mój ogród i zaczęły uprawiać w brytfankach jakąś
pleśń, która ruszała się jak żywa i brzydko pachniała. Właśnie tę pleśń nosiły trepangom.
... Ze smoczycą znów coś niedobrze. Już nawet zaczęłam w laboratorium robić
doświadczenia. %7łeby to zobaczył Iwan Akimowicz z naszego szpitala! Wciąż mi radził,
żebym się uczyła. Mówił, że byłby ze mnie dobry lekarz, bo mam rozwiniętą intuicję. Ale w
życiu mi się nie ułożyło i zostałam nieukiem. Czego bardzo teraz żałuję. Inna rzecz, że wiele
razy zastępowałam laborantkę, umiałam robić analizy i asystować przy operacjach - mały
szpital to dobra szkoła... Ale czyż te moje wiadomości mogą tu wystarczyć?
- Czemu milczysz? - : zapytał Dag. - Przepuszczasz?
- Sam wszystko przeczytasz. Chcę dotrzeć do sedna - odparł Pawłysz.
 Chociaż brzydziłam się trepangów, rozumiałam jednak, że moje obrzydzenie jest
niesprawiedliwe. Przecież nic złego mi nie zrobiły. Poza tym już przywykłam do życia wśród
takich cudów i potworów, że i w nocy takie się nie przyśnią. Jakby tak policzyć wszystkie
moje dni tutaj, to wyjdzie taki długi monotonny ciąg, że aż strach człowieka bierze. A jak się
zastanowić, to każdego dnia dowiaduję się czegoś, patrzę, myślę. Jakiż jednak człowiek jest
wytrzymały! Przecież i ja komuś muszę wydawać się przerażającym potworem. Może nawet
mojej smoczycy.
Te trepangi chyba myślą. Przyszło mi to do głowy, bo kiedy tylko przechodzę obok
ich klatki, zawsze mnie obserwują i poruszają się. Kiedyś szłam z ogrodu z pęczkiem
rzodkiewek. Rzodkiewki były wątłe i zabiedzone, ale to witaminy. Jakiś trepang kręcił się
koło kraty. Wydało mi się, że próbuje wyłamać zamek. No cóż, pomyślałam, przecież i mnie
coś takiego przychodziło do głowy. Na samym początku, kiedy siedziałam pod kluczem, i.za
każdym razem, kiedy zbliżaliśmy się do innych planet. Pomyślałam i stanęłam jak wryta. Bo
co z tego wynikało? %7łe tak jak ja. Więc myślą? A trepang, jak mnie zobaczył, zasyczał jak
żmija i od czołgał się na środek klatki, ale nie zdążył, bo jeden głuptak był niedaleko (nie
widziałam go, bo przestałam je zauważać) i uderzył trepanga prądem. One tak karzą. Trepang
skurczył się. Krzyknęłam na głuptaka i chciałam iść dalej, ale i mnie się dostało. Tak silnie
uderzył mnie prądem, że upadłam i rozsypałam rzodkiewki. Pewnie chciał mi pokazać, że od
trepangów powinnam się trzymać z daleka. Jakoś się podniosłam - ostatnio stawy zaczęły
mnie pobolewać - i poszłam do siebie. Tyle czasu już tu jestem, a wciąż nie mogę
przywyknąć, że dla nich jestem po prostu królikiem doświadczalnym. W każdej chwili mogą
mnie zabić i do muzeum, do słoja. I nic im za to nie będzie. Zacisnęłam zęby i poszłam dalej.
... Potem okazało się, że to uderzenie prądem nawet mi pomogło. Trepangi myślały z
początku, że jestem jedną z gospodarzy, a nawet najważniejszą. Gdyby nie kara, dalej
uważałyby mnie za wroga. A teraz, gdy w trzy dni pózniej przechodziłam znów obok ich
klatki leczyć moją smoczycę, zobaczyłam, że jakiś trepang kręci się koło kraty i syczy.
Cichutko syczy. Rozejrzałam się - głuptaków nie widać.  No i co - pytam - zle ci w tej
klatce? Przez te parę dni nawet do trepangów zdołałam przywyknąć i już nie wydawały mi
się takie obrzydliwe. A trepang wciąż syczy i klekoce. Wtedy zrozumiałam, że on ze mną
rozmawia.  Nie rozumiem - odpowiedziałam mu i chciałam się uśmiechnąć, ale uznałam, że
nie warto, bo może mój uśmiech wyda mu się groznym grymasem. Trepang znowu syczy. Ja
mu na to:  No i po co się wysilasz? Nie mam słownika. A jeśli nie jesteś jadowity, to i tak się
nawzajem zrozumiemy . Zamilkł. Słucha. Wtedy w korytarzu zjawił się wielki głuptak z
łapami jak konik polny. Sprzątaczka. Chociaż wiedziałam, że takie nie biją prądem, ruszyłam
dalej, bo nie chciałam, żeby mnie zobaczył przed klatką. Ale w powrotnej drodze znów się
tam zatrzymałam i pogadałam.. Przynajmniej jest przed kim duszę otworzyć. Potem przyszło
mi do głowy, że może im wygodniej porozumiewać się ze mną na piśmie. Napisałam na
kartce, że mam na imię Nadieżda, przyniosłam mu, pokazałam i napisane powtórzyłam na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •