[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tego faceta, którego pragnęłaś. I nie będzie ostatni.
Wzięła głęboki oddech i uruchomiła samochodów. Zanim
zdążyła wyjechać, tylne światła samochodu Owena pojaśniały i
otworzyły się drzwi od strony pasażera, a następnie Jacob biegł w jej
stronę. Jej serce pominęło uderzenie. Pewnie zapomniał jej o czymś
powiedzieć, ale mogła mieć tylko nadzieję.
Zatrzymał się przed jej drzwiami i postukał w szybę. Nacisnęła
przycisk i opuściła okno. Spojrzała na niego wyczekująco.
- Jak już wiesz, jestem naprawdę głupi - powiedział i zanim
zdążyła zaprotestować, pochylił się w otwartym oknie i pocałował ją.
Co? Co miał na myśli? Straciła bieg swych myśli, gdy pogłębił
pocałunek, a jej ciało rozpuściło się.
Jacob.
Oderwał od niej wargi i spojrzał jej w oczy. Przynajmniej
myślała, że patrzy jej w oczy. Znowu ukrywał się za tymi przeklętymi
okularami.
- W następny weekend mam Julie - powiedział.- Pomyślałem,
że może chciałaby pójść do zoo. Co o tym myślisz?
- Um... - wypadł z samochodu, aby zapytać ją, czy Julie
chciałaby pójść do zoo? Nie było to dokładnie czego chciała, ale
uśmiechnęła się dla dobra Julie, ponieważ uwielbiała tą małą
dziewczynkę bardziej niż swoje życie i wiedziała, że Julie chętnie
spędzi dzień w zoo ze swoim tatą.- Spodoba jej się. Naprawdę lubi
zwierzęta i zawsze jest pełna pytań.
Uśmiechnął się.
- Na które nigdy nie jestem w stanie odpowiedzieć. Pójdziesz z
nami?
Powietrze uleciało z płuc Amandy.
- Um... nie chciałabym się wtrącać w twój wspólnie spędzony
czas z Julie.
- Nie, pomożesz mi. Jesteś w tych zwierzęcych sprawa, racja,
nauczycielko biologii?
- Jesteś pewien, że to czasem nie wymówka, by znowu się ze
mną zobaczyć?- zapytała.
- NaprawdÄ™ nie Å‚apiesz aluzji, prawda?
Aluzji?
- Nie wiem co masz na myśli.
Oparł łokcie na ramie i delikatnie odgarnął jej włosy za ucho.
- To naprawdę głupie, że to robię, ale nie zniósłbym myśli, że
nie spędzę z tobą więcej czasu. Nawet jeśli wiem, że bycie osobno
jest najlepsze, ale nie obchodzi mnie to.
Uśmiechnęła się, jej pierś była gotowa by wybuchnąć z radości,
która kwitła w jej sercu.
- Nie sądzę, byś był głupi, Jacobie Silverton. Uważam, że
wyjście z tego dżipa i pocałowanie mnie, to najmądrzejsza rzecz jaką
zrobiłeś.
Uśmiechnął się.
- Więc pójdziesz z nami?
- Z przyjemnością. Zawsze dobrze się bawiłam z Julie w zoo.
- A ze mnÄ…?
Uśmiechnęła się.
- Myślę, że z tobą też nie jest gorzej.
- Nie musimy uprawiać seksu - powiedział.
- Uch, ale możemy. Jeżeli najdzie nas ochota - zamierzała od
razu pracować nad swoją wytrzymałością. I na tyle po miesiącu
wolnym od ćwiczeń.
Roześmiał się i znowu ją pocałował.
- Muszę już iść.
Gd tym razem Amanda przyglądała się, jak dżip odjeżdża z
Jacobem Silvertonem w środku, to miała uśmiech na twarz i nadzieję
w sercu. Musiała się tylko upewnić, że jej siostra nigdy nie dowie się,
że widywała się z Jacobem, ponieważ to tylko skomplikuje sytuację.
Ten mężczyzna nie potrzebował kolejnego powodu dla swojej byłej
żony, by ta go nienawidziła.
Rozdział 12
- Jesteś największym idiotą na świecie - Owen powiedział
Shade'owi, gdy wyjechali z jego podjazdu.- Nie wiem co pływa w tym
twoim wielkim łbie, ale to z pewnością nie jest mózg. Dlaczego
pieprzysz AmandÄ™ Lange?
Shade wzruszył ramionami. Był w zbyt dobrym humorze, aby
pozwolić słowom Owena, by go zmartwiły. Znów zobaczy się z
Amandą za mniej niż tydzień. Spędzi dzień ze swoimi dwoma
ulubionymi kobietami na świecie. Nic, co zostanie powiedziane nie
mogłoby pogorszyć mu nastroju. I zanim Owen nawet spróbował,
Shade zmienił temat.
- Adam wpadł do mnie dziś rano. Wyglądał jak gówno. Nie spał
przez całą nos. Jego ojciec jest w szpitalu.
- Dlaczego, do cholery, do nasz nie zadzwonił? Moglibyśmy być
z nim tam, aby go wspierać.
- Wiesz,że wstydzi się swojego ojca.
- Nie wiem który z was jest jest większym idiotą - powiedział
Owen.
- On jest - zapewnił go Shade.
Owen roześmiał się.
- Naprawdę musicie przestać się na siebie rzucać. To stresuje
nas wszystkich.
- Dzisiaj rozmawialiśmy nieco o tym. Myślę, że sprawy między
nami wreszcie zaczną się układać - Shade wątpił, aby kiedykolwiek
byli tak blisko jak kiedyś, ale nie chciał już walczyć z Adamem. Shade
popracuje nad panowaniem nad swoim temperamentem. Znajdzie
sposób, aby bezmyślne zachowanie Adama nie wpływało tak na jego
życie. I już nie będzie stawiał Adama na pierwszym miejscu, zamiast
siebie; nauczenie Adama odpowiedzialności nie było jego działką.
Może Adam w końcu zrozumie, jak jego zachowanie oddziałuje na
innych, gdy Shade będzie spokojny, zamiast dodawać mu kolejne
problemy, z którymi musiał się konfrontować.
Cholera, nic z tego nie będzie proste, ale Owen miał rację:
wszyscy byli zestresowani stałą walką między Shade'e a Adamem.
Shade obiecał sobie, że nie wybuchnie, gdy następnym razem Adam
znowu zrobi coś samolubnego i bezmyślnego. Tkwili w nieskończonej
pętli niechęci i któryś z nich musiał cofnąć się o krok, by przerwać ten
cykl. Już nie będzie się kłócić z Adamem; nie mógł kontrolować
zachowania innego człowieka. Shade zastanawiał się, jak długo
będzie o tym pamiętać.
- Mam nadzieję, że wypocząłeś na dzisiejszą noc - powiedział
Owen.
- Zostało mi mnóstwo energii na koncert - ale ani uncji więcej.
Amanda była niesamowita. Wzięła wszystko, co chciał jej dać.
Większość jego kochanek powstrzymywało go, zanim był prawdziwie
zaspokojony, ponieważ je wykańczał.
- I na seks klub po koncercie. Nie zapominaj o tym.
Shade zmarszczył nos. Nie było mowy, aby był w nastroju, aby
tej nocy spiknąć się z jakąś nieznajomą. Nie po tym wspaniałym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]