[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Oczywiście. Ale obawiam się, że nie będzie w tym nic nowego dla pana. Po kola-
cji Ruby przyszła do nas do holu. Tańce już się rozpoczęły, a ona jeszcze siedziała z na-
mi. Umówiliśmy się, że pózniej zagramy w brydża, ale czekaliśmy jeszcze na Marka
Mark Gaskell to mój szwagier, mąż córki pana Jeffersona. Mark chciał przed tym na-
pisać kilka ważnych listów. I Josie też jeszcze nie było. Miała być naszym czwartym.
Josie często grywała z państwem?
Bardzo często. Gra naturalnie pierwszorzędnie i w ogóle jest bardzo miła. Teść
mój namiętnie gra w brydża i zawsze prosi Josie na czwartego. Ponieważ jest do dys-
pozycji wszystkich brydżystów, nie zawsze może grać z nami, ale przychodzi, gdy tylko
może, a w tym miejscu uśmiechnęła się z lekka ponieważ teść wydaje tu dużo pie-
niędzy, dyrekcja zgadza się, żeby Josie nas faworyzowała.
A pani lubi Josie?
Owszem, nawet bardzo. Jest zawsze w dobrym humorze i pogodna, pracuje cięż-
ko i jest oddana swojemu zawodowi. Jest mądra, choć niewykształcona i tak nig-
dy nie robi z siebie osoby ważnej. Jest naturalna i prosta.
Proszę, niech pani mówi dalej.
Jak już powiedziałam, Josie była jeszcze zajęta swoimi brydżystami, a Mark pisał
listy. Ruby więc rozmawiała z nami trochę dłużej niż zazwyczaj. Potem przyszła Josie,
a Ruby poszła na pierwszy występ z Raymondem. To fordanser i trener tenisowy. Potem
wróciła do nas, właśnie w chwili, kiedy nadszedł również Mark. Wtedy wróciła na salę
i tańczyła z jakimś młodym człowiekiem, a my siedliśmy do brydża.
Zatrzymała się z bezradnym gestem.
I to wszystko, co wiem! Widziałam ją po raz ostatni, gdy tańczyła. Ale brydż jest
grą wymagającą skupienia. Już nie patrzyłam na salę. Koło północy Raymond bardzo
zdenerwowany przyszedł po Josie i zapytał ją, gdzie jest Ruby. Josie próbowała go oczy-
wiście uspokoić, ale&
Superintendent Harper przerwał jej spokojnym głosem:
Dlaczego o c z y w iÅ› c i e ?
Ponieważ& zawahała się i zmieszała trochę, jak się Melchettowi zdawało.
Josie przecież nie chciała, żeby ktoś zauważył nieobecność Ruby. Czuła się do pew-
nego stopnia odpowiedzialna za kuzynkę. Wyraziła przypuszczenie, że dziewczyna bę-
dzie prawdopodobnie u siebie, gdyż skarżyła się przed chwilą na ból głowy. Zdaje mi
się, że to zresztą nie było prawdą. Josie powiedziała to tylko jako usprawiedliwienie.
Raymond poszedł zatelefonować do pokoju Ruby, ale widocznie nikt się nie zgłosił, bo
40
wrócił po prostu wściekły. Josie poszła z nim, próbując go uspokoić. W końcu zatańczy-
ła zamiast Ruby. Było to dzielnie z jej strony, gdyż widać było po niej, że noga ją boli.
Po skończonym tańcu wróciła do nas i uspokajała mego teścia, który się już bardzo de-
nerwował. Ostatecznie uspokoiliśmy go na tyle, że zgodził się pójść spać. Powiedzieli-
śmy mu, że Ruby pewno pojechała gdzieś samochodem i po drodze miała defekt. Bar-
dzo stroskany położył się spać i dziś rano zawiadomił od razu policję. Zatrzymała
siÄ™, ResztÄ™ pan zna.
Dziękuję pani. Teraz muszę panią zapytać, czy ma pani pojecie, kto mógł popeł-
nić tę zbrodnię?
Odpowiedziała natychmiast:
Najmniejszego. Nie mogę udzielić żadnych wskazówek.
Melchett nalegał:
Nie posądza pani nikogo? Czy dziewczyna nie napomknęła nigdy o czymś, co
mogłoby rzecz wyjaśnić? O zazdrości? O jakimś człowieku, którego by się bała, a z któ-
rym łączyłby ją jakiś bliższy stosunek?
Przy każdym pytaniu Adelajda zaprzeczała ruchem głowy. Zdawało się, że rzeczywi-
ście niczego więcej nie wie.
Superintendent zaproponował, żeby przesłuchać teraz Jerzego Bartletta i powrócić
pózniej do Jeffersona. Melchett zgodził się.
Przedstawiciele policji pożegnali się, a pani Jefferson przyrzekła zawiadomić ich, gdy
tylko teść się obudzi.
Sympatyczna osoba zauważył pułkownik, gdy drzwi zamknęły się za nimi.
Bardzo sympatyczna przyznał Harper.
III
Jerzy Bartlett był młodzieńcem chudym i niepozornym o wystającej grdyce. Miał
duże trudności z ujęciem swoich myśli w słowa. Był tak zdenerwowany i roztargniony,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]