[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że może umrę młodo.
144
Otworzyły się drzwi domu i z wnętrza wyłoniła się głowa dziadka.
- Kendro, muszę zamienić z tobą i Sethem parę słów.
- Dobrze, dziadku.
- Chodz do gabinetu.
Lena wstała i pokazała gestem, że dziewczynka może już iść. Kendra weszła do domu i ruszyła za
dziadkiem do gabinetu. Seth już tam był. Siedział w jednym z ogromnych foteli i bębnił palcami w
oparcie. Dziewczynka zajęła ten drugi, natomiast dziadek usiadł za biurkiem.
-Jutro jest dwudziesty pierwszy czerwca - oznajmił. -Czy któreś z was orientuje się w znaczeniu tej
daty?
Kendra i Seth wymienili spojrzenia.
- Masz urodziny? -- strzelił chłopiec.
-Tego dnia ma miejsce letnie przesilenie. To najdłuższy dzień w roku. Ta noc to święto dzikiej rozpusty
dla magicznych stworzeń Baśnioboru. Na cztery noce w roku znikają granice określające, gdzie mają
wstęp poszczególne istoty. Te hulanki są niezbędne dla zachowania segregacji, która tu zwykle
obowiązuje. W noc kupały jedyne nieprzekraczalne granice stanowią mury tego domu. %7ładne
stworzenie nie ma tu wstępu, o ile nie zostanie zaproszone.
- Noc kupały jest jutro, prawda? - odezwał się Seth.
- Nie chciałem zostawiać wam zbyt dużo czasu na zmartwienia. Jeśli tylko zastosujecie się do
moich poleceń, noc minie bez kłopotów. Będzie głośno, ale włos nie spadnie wam z głowy.
- W jakie jeszcze dni panuje takie szaleństwo? - spytała Kendra.
- W przesilenie zimowe oraz obie równonoce. W noc kupały zwykle jest największy zamęt.
145
- Możemy patrzeć przez okno? -- zapytał Seth z nadzieją.
- Nie. Zresztą nie spodobałby się wam ten widok. W takie noce senne koszmary nabierają
kształtów i wędrują po ogrodzie. Przedwieczne istoty najczystszego zła krążą w ciemnościach, szukając
ofiar. Położycie się do łóżek o zmroku. Włożycie zatyczki do uszu. I nie wstaniecie, dopóki świt nie
rozproszy potworności nocy.
- Czy nie powinniśmy spać w twojej sypialni? -- zaproponowała Kendra.
- Pokój zabaw na strychu to najpewniejsze miejsce w całym domu. Został obłożony dodatkową
ochroną jako schronienie dla dzieci. Nawet gdyby nieszczęśliwym przypadkiem grozne istoty dostały
się do domu, wasz pokój będzie bezpieczny.
- Czy kiedyś się zdarzyło, żeby jakieś stworzenia wdarły się do środka? - zapytała Kendra.
- %7ładna nieproszona istota nigdy nie sforsowała murów tego domostwa - odparł dziadek. - Ale
ostrożności nigdy za wiele. Jutro pomożecie mi przygotować dodatkową ochronę. Obawiam się, że z
powodu niedawnego wzburzenia wśród wróżek w tę noc kupały może panować wyjątkowy chaos.
- Czy ktoś tu kiedyś umarł? - spytał Seth. - To znaczy na tym terenie.
- Zostawmy ten temat na kiedy indziej - odrzekł dziadek, wstając.
- Ten facet, który się zmienił w puch dmuchawca - przypomniała sobie Kendra.
- A ktoś jeszcze? - nie dawał za wygraną jej brat.
Dziadek przez chwilę przyglądał im się z poważną miną.
-Jak już wiecie, rezerwaty takie jak ten to niebezpieczne
miejsca. W przeszłości zdarzały się wypadki. Zwykle przytra-
146
fiają się one ludziom, którzy zapuszczają się tam, dokąd nie powinni, albo wtrącają się w rzeczy
wykraczające poza ich pojęcie. Jeśli będziecie się trzymali moich zasad, niczym nie musicie się
martwić.
* * *
Słońce nie wzniosło się jeszcze wysoko nad horyzont, gdy Seth i Dale maszerowali wyjeżdżoną ścieżką
odchodzącą od stodoły. Chłopiec do tej pory nie zwrócił szczególnej uwagi na tę zarośniętą drogę dla
wózków. Zaczynała się po drugiej stronie stodoły i wiodła do lasu. Przez jakiś czas wiła się pośród
drzew, a następnie przecinała rozległą miedzę.
W górze jasny błękit nieba mąciło tylko kilka rzadkich chmurek. Dale szedł żwawym krokiem, więc
Seth musiał się spieszyć, by nie zostać w tyle. Już teraz zaczynał się pocić. Dzień był ciepły, więc na
południe zapowiadał się upał.
Chłopiec rozglądał się za ciekawymi istotami. Na polanie dostrzegł ptaki, wiewiórki i króliki, ale nie
zauważył nic nadprzyrodzonego.
- Gdzie są wszystkie magiczne zwierzęta? - zapytał.
- To cisza przed burzą - odrzekł Dale. - Przypuszczam, że większość odpoczywa przed nocą.
- Jakie potwory siÄ™ dziÅ› pojawiÄ…?
- Stan ostrzegał, że będziesz próbował wyciągnąć ze mnie jakieś informacje. Lepiej nie być
ciekawym takich rzeczy.
- Ale właśnie dlatego jestem ciekawy, że nic mi nie mówicie!
- To dla twojego dobra. Po pierwsze, gdybyśmy ci powiedzieli, mógłbyś się przestraszyć. Ale po
drugie, mógłbyś się jeszcze bardziej zaciekawić.
147
- Przysięgam, że jak mi pan powie, to przestanę się tym interesować.
Dale pokręcił głową.
- Niby jak miałbyś dotrzymać tej obietnicy?
- Bardziej niż teraz już się nie mogę ciekawić. Najgorzej jest właśnie nie wiedzieć.
- Cóż, tak naprawdę nie mogę wyczerpująco odpowiedzieć na twoje pytanie. Czy odkąd tu
jestem, widziałem dziwne, przerażające rzeczy? Jasne. Nie tylko w czasie hulanek. Czy w takie noce
zerknąłem kiedyś przez okno? Oczywiście, raz czy dwa. Ale szybko nauczyłem się nie patrzeć. Ludzie nie
są stworzeni do tego, żeby widzieć coś takiego. Potem trudno zasnąć. Już nie podglądam. Lena też nie,
ani wasz dziadek, ani wasza babcia. A my przecież jesteśmy dorośli.
- Co pan widział?
- Moglibyśmy zmienić temat?
- Zaraz zeświruję! Muszę wiedzieć!
Dale zatrzymał się i spojrzał na chłopca.
- Seth, tak ci się tylko wydaje, że chcesz wiedzieć. Przechadzając się w biały dzień z towarzyszem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •